W zeszłym tygodniu wyszło na jaw, że pracownicy Wells Fargo, by zawyżyć dane o swojej sprzedaży, otworzyli ponad dwa miliony nowych kont, na które przelewali pieniądze klientów bez ich zgody. Bank zwolnił 5,3 tys. osób zaangażowanych w te oszukańcze praktyki oraz zapłacił 185 mln USD kar.
Ta afera sprawiła, że akcje Wells Fargo znalazły się pod presją. Od początku września straciły ponad 8 proc. Kosztowało to miliardera Warrena Buffetta 1,4 mld USD i sprawiło, że spadł on z trzeciego na czwarte miejsce na liście miliarderów Bloomberga. Wells Fargo stracił zaś pozycję największego amerykańskiego banku pod względem kapitalizacji. Wyprzedził go JPMorgan Chase.
John Stumpf, prezes Wells Fargo, twierdzi, że odpowiedzialni za oszustwa byli jedynie pracownicy z niższych szczebli, a bank nie dawał im żadnych inicjatyw do ich dokonywania. Jednakże podczas zwalniania osób powiązanych ze skandalem dość łagodnie potraktowano Carrie Tolstedt, dyrektor odpowiedzialną za część banku, w której dochodziło do tworzenia fałszywych kont. Poszła ona na emeryturę i dostała na odchodne pakiet odpraw wart aż 124,6 mln USD.