W świecie bardzo niskich stóp procentowych i ujemnych rentowności obligacji prawdopodobnie trudno było tego uniknąć. Produkty będące synonimem światowego kryzysu finansowego powracają, gdyż inwestorzy podejmują większe ryzyko, w okresie kiedy banki zostały zmuszone przez regulacje do jego ograniczenia.
Oto holenderski PGGM, jeden z największych w Europie funduszy emerytalnych zaryzykował stratę w wysokości 8,4 miliarda euro na portfelu korporacyjnych kredytów w zamian za aż dwucyfrową stopę zwrotu, wynika z nieoficjalnych informacji pochodzących od osób znających te sprawę.
Holenderski gracz pretendujący do roli eksperta w tego rodzaju inwestycjach, to tylko jeden z przykładów polowania na zyski ze skomplikowanych produktów bardzo popularnych w okresie ostatniego boomu kredytowego. Właśnie one spotęgowały straty osiem lat temu, kiedy nastąpiła posucha kredytowa po bankructwie banku inwestycyjnego Lehman Brothers Holdings.
Po drugiej stronie Atlantyku tamte czasy przypomniał Anchorage Capital Group, który przepakował pakiet korporacyjnych obligacji i kredytów o śmieciowym ratingu tworząc z nich i następnie sprzedając produkt inwestycyjny o ratingu AAA.
- Polowanie na rentowności z pewnością zachęca do kreowania instrumentów, które przyczyniły się do kryzysu finansowego – wskazuje Tracy Chen, zarządzająca funduszami i szefowa segmentu strukturyzowanego kredytu w Brandywine Global Investment Management, 970 miliardów dolarów aktywów). – To się źle skończy – nie ma wątpliwości.