Stopy zwrotu mówią wszystko. Z danych zebranych przez analityków Bank of America wynika, iż tylko 35 proc. aktywnie zarządzanych amerykańskich funduszy w lutym pobiło swoje benchmarki, czyli wskaźniki referencyjne. W styczniu ten odsetek sięgał 52 proc.
Korelacja między poszczególnymi akcjami w minionym miesiącu osiągnęła rekordowo niski poziom, a optymizm odnośnie do perspektyw koniunktury gospodarczej w USA panujący na parkietach wyłonił nowych liderów. Było to korzystne zjawisko z punktu widzenia aktywnych zarządzających, którym przez lata trudno było trafnie wyselekcjonować zwycięskie papiery, gdyż zmiany kursów miały charakter stadny. „Luty powinien być lepszym miesiącem dla aktywnych zarządzających „, napisała w komentarzu Savita Subramanian, strateg rynku amerykańskich akcji w Bank of America. Podkreśliła ona jednak, iż lepsze warunki dla aktywnego zarządzania, niekoniecznie oznaczają, iż menedżerowie postawią na właściwe konie.
Reputacja stock pickers srodze ucierpiała w 2016 roku gdyż zaledwie 19 proc. spośród nich pobiło wiodące indeksy. Inwestorzy z aktywnie zarządzanych funduszy wycofali prawie 400 miliardów dolarów i przerzucili pieniądze do funduszy indeksowych oraz ETF.
W tym roku miało być lepiej. W styczniu Standard&Poor's500 zyskał 1,8 proc. a prym wiodły branże materiałowa u technologiczna. W lutym S&P500 zyskał 3,7 proc., ale na czoło wysforowały się akcje firm finansowych i medycznych.
Aktywni menedżerowie wyjątkowo źle monitorowali swoje sektory, twierdzą analitycy Bank of America, którymi kieruje Savita Subramanian. Boleśnie odczuli skutki wyboru akcji spółek o gorszej jakości i walorów o podwyższonej zmienności. . Za bardzo postawili na firmy z branży podstawowych dóbr konsumpcyjnych, a zlekceważyli sektor nieruchomości, użyteczności publicznej a przecież przyniosły one wyższe stopy zwroty niż Standard&Poor's500. .