Oznacza to, że niemiecka gospodarka rozwijała się wówczas szybciej od np. amerykańskiej (0,2 proc. kw./kw.) czy brytyjskiej (0,3 proc. kw./kw.). Wzrostowi gospodarczemu pomogły zarówno większe wydatki konsumentów i rządu, jak i większe inwestycje spółek oraz poprawa koniunktury w handlu międzynarodowym.
– Wzrost gospodarczy jest ekstremalnie solidny i oparty na bardzo szerokich podstawach. Stały wzrost zatrudnienia tworzy żyzny grunt dla wzrostu popytu wewnętrznego, a handel również dostarcza pozytywnych impulsów – twierdzi Jens Kramer, ekonomista z NordLB.
Część analityków przypomina, że wzrost gospodarczy w Niemczech jest również podsycany przez ultraluźną politykę pieniężną Europejskiego Banku Centralnego. – W Niemczech mamy boom bez końca, który trwa mimo wszystkich czynników ryzyka. Trzeba jednak zauważyć, że wzrost gospodarczy nie byłby tak szybki bez wsparcia w postaci stóp procentowych, które są zbyt niskie jak na potrzeby Niemiec – wskazuje Alexander Krueger, analityk z niemieckiego Bankhaus Lampe.
Wskaźniki sondażowe takie jak PMI czy indeks nastrojów gospodarczych Ifo (w kwietniu był najwyżej od 69 miesięcy) sugerują, że również II kwartał okaże się dobry dla gospodarki naszego największego partnera handlowego. Jednocześnie inflacja nie jest jeszcze niepokojąca. W kwietniu inflacja CPI wyniosła w Niemczech 2 proc. (r./r.), ale ceny nie zmieniły się w porównaniu z marcem. – Ostatnie dane z Niemiec nie powinny zmienić podejścia EBC do polityki pieniężnej. Spodziewamy się, że program QE będzie prowadzony w tym roku, tak jak to zaplanowano – uważa Jack Allen, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics.