Czasy, kiedy chińskie władze starały się ratować firmy będące w opałach mijają. Widać to na rynku korporacyjnego długu.
Od początku 2016 roku odnotowano aż 45 przypadków niezdolności wykupu obligacji przez emitentów, wobec zaledwie ośmiu w latach 2014-2015, które zresztą były pierwszymi zwiastunami nadchodzących zmian na rynku funkcjonującym od lat 80. minionego stulecia.
Wprawdzie chiński rynek obligacji jest trzeci na świecie, ale finansowa przejrzystość firm pozostawia wiele do życzenia, co zmusza inwestorów do kreatywności.
- Jeśli tylko będziesz siedział w biurze możesz nigdy nie dowiedzieć się, czy twój emitent właśnie nie zamknął biznesu – wskazuje Xu Hua, zarządzający w szanghajskiej firmie Colight Asset Management. Radzi inwestorom, aby przed kontaktem z firmą, której obligacje mają w portfelu porozmawiali z taksówkarzami, czy klientami lokalnych restauracji, gdyż mogą znać kogoś, kto pracuje w takiej spółce. Wtedy dowiedzą się, czy płace w takiej firmie ostatnio wzrosły bądź zmalały, czy płaci w terminie, jaką ma reputację.
- Chińscy emitenci obligacji wielu informacji nie ujawniają, a jeśli nawet to robią, to mogą one być niewiarygodne – zwraca uwagę Christopher Lee, zajmujący się ocenami korporacji w S&P Global Ratings w Hongkongu.