Mimo roku wyborczego w całej Europie front giełdowy znacznie ucichł - nawet wybory parlamentarne w Niemczech, które są już czwartym znaczącym głosowaniem w regionie, nie są w stanie pobudzić inwestorów. Wskaźniki zmienności na giełdach pozostają historycznie niskie. Pozytywne nastawienie jest wspierane przez stabilny wzrost gospodarczy w Europie oraz niskie stopy procentowe - wskazują Goldman Sachs i Morgan Stanley. W ich mniemaniu tylko silny negatywny impuls mógłby zachwiać taką sytuacją. Inwestorzy wykazują znaczny optymizm, mimo że zagrożeń dla pokoju na giełdach nie brakuje. Są to głównie zawirowania polityczne w Hiszpanii, niepewności, które narastają wokół brexitu oraz wybory we Włoszech w przyszłym roku.
- Poprzeczka dla szoku wystarczającego do wzruszenia giełd jest postawiona bardzo wysoko - wskazuje Christian Mueller-Glissmann z Goldmana Sachsa. - Potrzeba by czegoś bardzo dużego - dodaje.
Nie wszystkich jednak bieżąca sytuacja uspokaja. Ekonomiści HSBC spodziewają się korekty na giełdach już od sierpnia i ostrzegają, że inwestorzy popadli w tendencję nieuwzględniania negatywnych informacji w cenach. Europejskie giełdy nie doświadczyły ponad 10-procentowego spadku w ciągu ostatnich 15 miesięcy, co jest jednym z najdłuższych okresów hossy od czasów kryzysu finansowego sprzed 10 lat.
Niskiej zmienności giełd sprzyjają wyniki ostatnich wyborów w Europie. Zarówno we Francji, jak i w Niemczech wygrali faworyci. W przypadku naszego sąsiada kanclerz Merkel będzie piastować stanowisko już po raz czwarty. Podczas gdy spadek wartości euro sprzyjał indeksowi DAX, hiszpański IBEX 35 spadł o 0,6 proc. Przez utarczki między rządem a Katolończykami. Referendum dotyczące ewentualnego odłączenia Katalonii od Hiszpanii zaplanowane jest na 1 października. Rząd Hiszpanii uważa takie głosowanie za niekonstytucyjne. HSBC uważa, że inwestorzy zbyt małą wagę przywiązują do tego konfliktu.
- Mieliśmy trochę pozytywnych wydarzeń na scenie politycznej, jednak nie oznacza to jeszcze, że zagrożenia dla giełd w Europie znikły - mówi Robert Parkes z HSBC. - Rynek jest w tym przypadku zbyt pewny siebie, na co wskazują wyceny aktywów i mała zmienność. Inwestorzy w zbyt małym stopniu uwzględniają negatywne informacje - dodaje.