Ale jeśli narzucone przez wierzycieli i przyjęte przez władze dalsze kroki oszczędnościowe zrujnują gospodarkę, to rząd znowu będzie musiał błagać o międzynarodową pomoc.
Przed kilku dniami okazało się, że w pierwszym kwartale grecka gospodarka ponownie znalazła się w recesji, a w nocy z czwartku na piątek parlamentarzyści uchwalili kolejne posunięcia gospodarcze, mające zapewnić odblokowanie funduszy pomocowych, ale na warunkach podyktowanych przez wierzycieli.
Niebezpieczeństwo polega na tym, że jeśli wysiłki zmierzające do osiągnięcia ambitnych celów budżetowych zaczopują rozwój gospodarczy tak bardzo, że w przyszłym roku nic z tego nie wyjdzie, to redukcje emerytur i podwyżki podatków jeszcze bardziej zacieśnią pętlę na szyi greckiej gospodarki.
– Grecka gospodarka znalazła się na rozdrożu – powiedział Nikos Vettas, szef ateńskiej Foundation for Economic and Industrial Research. – Gospodarka jest właściwie na takim samym poziomie jak trzy lata temu, z tą jedynie różnicą, że słabsze są teraz niż na początku kryzysu różne czynniki negatywnie oddziałujące na koniunkturę. Ale nie ma żadnej gwarancji, że gospodarka wejdzie w fazę stabilnego wzrostu.
W kwietniu greckie rynki rosły w następstwie zawarcia wstępnego porozumienia z wierzycielami ze strefy euro i Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Ale utrzymująca się przed długie tygodnie niepewność, czy do takiego porozumienia dojdzie, doprowadziła do powrotu recesji w pierwszym kwartale i spowodowała obniżenie rządowej prognozy tegorocznego wzrostu PKB z 2,7 do 1,8 proc.