To najniższy odczyt od czerwca 2024 r. i już czwarty z rzędu w przedziale odchyleń wokół celu inflacyjnego NBP (2,5 proc. +/- 1 pkt proc.), po 3,1 proc. w lipcu i 2,9 proc. w sierpniu i wrześniu.
Miesiąc do miesiąca, czyli względem września br., ceny towarów i usług konsumpcyjnych urosły w Polsce o 0,1 proc. Ciekawostką jest fakt, że, zgodnie z danymi GUS, skumulowana inflacja za ostatnie pół roku to raptem około 0,3 proc., a „reszta” z rocznego wskaźnika to efekt tego, co z cenami działo się we wcześniejszym półroczu (tj. od listopada 2024 r. do kwietnia 2025 r.). Oczywiście, miesiące wakacyjne sprzyjają np. spadkowi cen warzyw czy owoców, z kolei początek roku to zwykle okres wzmożonej aktualizacji cenników np. w branżach usługowych, niemniej nie da się ukryć, że są to dane pozytywne z perspektywy portfeli Polaków.
Inflacja coraz bliżej celu, stopy procentowe w dół
Wstępne dane sprzed dwóch tygodni o inflacji 2,8 proc. (lepsze od oczekiwań, średnia prognoz dla „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” wynosiła 3 proc.) były jednym z argumentów dla Rady Polityki Pieniężnej za kolejną obniżką stóp procentowych o 25 punktów bazowych 5 listopada. Stopa referencyjna NBP łącznie w tym roku spadła już o 150 punktów bazowych, do 4,25 proc., a prezes Glapiński nie wykluczył następnego cięcia w grudniu.
Drugim argumentem za obniżką stóp procentowych był pozytywny wydźwięk nowej projekcji inflacyjnej NBP. Wskazała ona, że w całym horyzoncie prognoz (do końca 2027 r.) inflacja utrzyma się w pobliżu celu inflacyjnego 2,5 proc., średniorocznie 2,9 proc. w 2026 r. i 2,5 proc. w 2027 r. Z projekcji wynika też, że luka popytowa zaczyna się stabilizować w okolicach zera, tj. polska gospodarka rośnie i będzie rosnąć dalej zgodnie z szacunkami jej potencjału, bez wywoływania presji inflacyjnej.