Rostowski chce pilnować kasy

Rząd zamierza zabronić instytucjom publicznym trzymania pieniędzy na rachunkach w komercyjnych bankach.

Publikacja: 11.12.2009 07:40

Pod koniec dnia wszystkie wolne środki, jakich ministerstwa, fundusze i rządowe agencje nie zdołają wydać, mają wracać na konto ministra finansów.

Ma to być jeden z elementów planu konsolidacji finansów publicznych. Michał Boni, szef doradców premiera, wyliczył, że dzięki konsolidacji finansów publicznych uda się zmniejszyć dług o 10 mld złotych. – Teraz trudno przerzucić pieniądze z agencji np. do ZUS-u, któremu brakuje na wypłatę świadczeń i musi zaciągać jednodniowy kredyt w banku – wyjaśnia Ryszard Petru, główny ekonomista BRE Banku. Przypomina, że zdarzały się w przeszłości sytuacje, kiedy na koncie jakiejś publicznej instytucji przez trzy tygodnie leżały kwoty sięgające 1,5 mld zł, a w tym samym czasie inni musieli iść do banku po pożyczkę.

– Rzecz nie polega na tym, aby jakiekolwiek pieniądze komukolwiek zabierać, ale by umiejętniej zarządzać publicznymi środkami – mówi były minister finansów Mirosław Gronicki. – Zasadę, że na koniec dnia nikt nie może trzymać na swoim koncie gotówki, ale przelewać ją na konto centralne, wprowadziły już u siebie np. Słowacja i Belgia. Gronicki dodaje, że wówczas będzie można wykazywać dług netto i w takiej sytuacji może on być niższy nawet o 10 mld złotych.

Według NBP na koniec października fundusze ubezpieczeń społecznych miały zdeponowane w bankach 7,3 mld zł – o połowę mniej niż przed rokiem, kiedy to kwota ta sięgała 14,1 mld zł. Samorządy dysponowały wolną kwotą opiewającą na 26 mld zł, a instytucje niekomercyjne, czyli wszelkiego rodzaju fundusze i agencje, 15 mld zł wolnych środków. – Pieniędzy samorządów nikt ruszyć nie może, ale jeśli chodzi o pozostałe instytucje, można sobie wyobrazić sytuację, że rząd zagarnia środki, których teoretycznie one nie potrzebują – uważa Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku.

Jego zdaniem taki ruch pozwoliłby zmniejszyć potrzeby pożyczkowe budżetu o 20 mld zł. – Gdyby rząd trzymał te pieniądze na lokacie, w skali roku zyskałby dodatkowy miliard złotych – wylicza ekonomista.Gronicki uważa, że taki sam efekt rząd osiągnie, przelewając pieniądze dopiero w momencie, kiedy dana instytucja ich rzeczywiście potrzebuje. – Niedopuszczalne jest, aby, tak jak to miało miejsce w przypadku uczelni, otrzymywały one środki na trzy tygodnie wcześniej i zarabiały na odsetkach – mówi ekonomista.

Tego samego zdania jest Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej rady Biznesu. – Minister finansów musi dysponować harmonogramem płatności i zgodnie z nim przelewać pieniądze góra na dwa dni przed wskazanym w nim terminem – wyjaśnia.

Gospodarka krajowa
NBP w październiku zakupił 7,5 ton złota
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Inflacja w listopadzie jednak wyższa. GUS zrewidował dane
Gospodarka krajowa
Stabilny konsument, wiara w inwestycje i nadzieje na spokój w otoczeniu
Gospodarka krajowa
S&P widzi ryzyka geopolityczne, obniżył prognozę wzrostu PKB Polski
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego