Premier Donald Tusk przedstawił w piątek plan walki z zadłużeniem państwa i ogromnym deficytem finansów publicznych przekraczającym 6 proc. PKB. W efekcie realizacji planu w 2013 roku mamy już spełniać najważniejsze warunki konieczne do przyjęcia w 2015 roku euro.
– Podejmujemy jako pierwsi w Unii Europejskiej działania, aby zwalczyć dług, mając tak naprawdę znacznie mniejszy problem w tym zakresie niż Wielka Brytania, Francja, Niemcy czy Włochy – wyjaśnił szef rządu. Na prezentację zamierzeń Tusk zaprosił ministrów swego rządu, ekonomistów, naukowców, polityków. Nie zabrakło także przedstawicieli opozycji. Na początek Tusk dostał owację na stojąco. Kamery ruszyły, ale spodziewanych konkretów nie było.
Premier, który w czwartek ogłosił, że nie zamierza kandydować na prezydenta, aby dopilnować reform, które chce w ciągu najbliższych dwóch lat przeprowadzić, skupił się na ogólnikach. Plan obniżania deficytu został oparty na założeniu, że wydatki będą rosnąć o jeden procent ponad inflację. Reguła ta nie obejmie jednak np. świadczeń socjalnych, które będą rosły szybciej.
Więcej szczegółów podał Jacek Rostowski, szef resortu finansów. Oprócz wyjaśnienia, jak będzie ciął wydatki, zapowiedział także wyposażenie w kasy fiskalne lekarzy i prawników oraz pozbawienie przywilejów emerytalnych funkcjonariuszy i żołnierzy rozpoczynających służbę w 2012 roku. Minister nie wskazał jednak konkretnych działań z wyliczeniami ich prawdopodobnych skutków.
Cały plan jest propozycją rządu, ale nie do końca przedyskutowaną z partnerem koalicyjnym. – Usłyszeliśmy, co premier zamierza. Ciekawe kiedy uzgodni z nami scenariusz możliwych do przeprowadzenia zmian – skomentował jeden z peeselowskich ministrów.