Chcemy podnieść efektywność nadzoru nad tymi spółkami, stosując do nich zasady, które obowiązywały dotąd tylko do podległych nam firm, bo określało je wewnętrzne zarządzenie ministra. Resort skarbu ma już wyspecjalizowaną kadrę i departamenty zajmujące się nadzorem – wyjaśnia Maciej Wewiór, rzecznik MSP. – Ponadto to minister skarbu jest dysponentem funduszu Skarbu Państwa, więc jeśli potrzeba uruchomić dodatkowe środki dla spółki, tylko MSP ma bezpośredni dostęp do tych pieniędzy.

Za strategie dla poszczególnych branż będzie nadal odpowiedzialne Ministerstwo Gospodarki, co oznacza, że mimo przejęcia nadzoru nad niektórymi firmami, np. z branży górniczej, resort Aleksandra Grada może mieć nadal kłopot z ich sprywatyzowaniem.

Resort gospodarki krytykuje też otwarcie pomysł zniesienia prywatyzacji bezpośredniej zawarty w projekcie. – W naszej ocenie o dalszym jej stosowaniu przesądził rząd, przyjmując w październiku program upowszechniający prywatyzację pracowniczo-menedżerską – mówi wiceminister gospodarki Dariusz Bogdan. Resort skarbu tłumaczy, że znosi martwe narzędzie, bo wobec kurczącego się zasobu przedsiębiorstw państwowych do prywatyzacji bezpośredniej praktycznie już dziś nie dochodzi.

Projekt ustawy przygotowany przez MSP krytykują OPZZ i „Solidarność”, bo może znacząco ograniczyć ich wpływ na spółki. Zgodnie z nim walne zgromadzenie akcjonariuszy może odwołać przedstawiciela załogi w radzie nadzorczej, jeśli ten nienależycie wypełniałby swoje obowiązki. – Przedstawiciele pracowników w radach nadzorczych powinni być odwoływani w ten sam sposób, jak są powoływani, czyli przez załogę – mówi Franciszek Bobrowski, wiceszef OPZZ. Związkowcom nie podobają się też większe wymagania, jakie resort chce stawiać kandydatom do rad nadzorczych i zarządów. Większość organizacji pracodawców pozytywnie wypowiada się o projekcie, choć z zastrzeżeniami.