Dokument miał być potem wysłany do Komisji Europejskiej, która na jego podstawie ocenia gotowość Polski do przyjęcia wspólnej waluty.
– Premier poprosił ministerstwa o doprecyzowanie szczegółów planu – wyjaśniła Anna Adamczyk z biura prasowego Ministerstwa Finansów.Ekonomiści zastanawiali się, czy zarys programu naprawy finansów publicznych, jaki w ubiegły piątek przedstawił premier Donald Tusk, wystarczy, aby obniżyć deficyt i zahamować przyrost długu publicznego. Szef rządu nie przedstawił bowiem konkretnych wyliczeń – miały się one znaleźć w programie konwergencji.
Analityków opóźnienie w pracach nad dokumentem nie dziwi. – Program opiera się na planie konsolidacji, który zawiera oczekiwania co do reform, niekoniecznie uzgodnionych z koalicjantem. – mówi Mateusz Szczurek z ING Banku Śląskiego. – Sposoby na obniżenie deficytu są ogólnie znane, ale osoby podejmujące decyzje muszą lawirować pomiędzy badaniami opinii publicznej a buntem załogi – dodaje.
Analitycy podkreślają, że najważniejszy nie jest termin publikacji dokumentu, ale jego zawartość. – Lepiej poprawić plan, jeżeli jest tam coś, co może szkodzić wiarygodności kraju. W dalszym ciągu nie znamy bowiem instrumentów pozwalających na szybkie obniżenie deficytu. Pamiętajmy jednak, że program konwergencji nie jest dokumentem wiążącym politycznie – mówi Mirosław Gronicki, minister finansów w latach 2004–2005.
Szans na szybkie obniżenie deficytu nie widzi BNP Paribas. „Biorąc pod uwagę zawartość przedstawionego w piątek planu konsolidacji finansów publicznych, rząd liczy przede wszystkim na wyższy wzrost PKB i niższą inflację, co pozwoli wypełnić kryteria fiskalne.