Lepsze wskaźniki makroekonomiczne nie przekładają się w wyraźny sposób na poprawę kondycji krajowych firm. Według raportu Krajowego Rejestru Długów liczba firm nie mogących doczekać się zapłaty od kontrahentów w końcu ubiegłego roku wzrosła. Przeszło jedna piąta wszystkich firm twierdzi, że ponad połowa kwot, jakie mają otrzymać od swych kontrahentów, jest przeterminowana.
[srodtytul]Mogą sobie pozwolić[/srodtytul]
Na spłatę długów czeka się teraz średnio cztery miesiące, o tydzień dłużej niż w trzecim kwartale 2009 roku. Do prawie 75 proc. wzrósł odsetek przedsiębiorców, którym długi utrudniają prowadzenie firmy. Jedna trzecia musi z tego powodu ograniczyć inwestycje. Koszty związane z obsługą niespłaconych długów stanowią już 8,5 proc. ogólnych kosztów działalności.
– Albo nasza firma ma wielkiego pecha, albo sytuacja na rynku wierzytelności staje się dramatyczna. Mamy takie zaległości z odbiorem należności, że sami zaczynamy tracić płynność finansową – twierdzi Wojciech Warski, szef firmy internetowej Softex Date. – Firmy wiedzą, że mogą sobie pozwolić na niepłacenie, bo w czasie kryzysu nikt od nich nie odejdzie – twierdzi Warski.
Kłopoty z płatnościami ma zwłaszcza branża budowlana. – Ostra zima spowodowała, że wiele inwestycji zostało wstrzymanych. Dla dostawców może to oznaczać brak gotówki – mówi Mirosław Hiszpański, prezes Warmińsko-Mazurskiego Związku Pracodawców Prywatnych. Stabilizacja cen surowców nakręca spiralę długów w branży stalowej. – Kiedy ceny rosły, kontrahenci chcieli jak najszybciej spłacać zobowiązania. Teraz nie mają do tego motywacji – tłumaczy Andrzej Ciepiela, dyrektor Polskiej Unii Dystrybutorów Stali.