To oni wprowadzą nasz kraj do eurolandu?

Prezydent Lech Kaczyński nie czekał do ostatniej chwili. Na dzień przed terminem do Rady Polityki Pieniężnej powołał Zytę Gilowską, Adama Glapińskiego i Andrzeja Kaźmierczaka

Publikacja: 17.02.2010 07:11

Andrzej Kaźmierczak Profesor warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej i ekspert w Kancelarii Prezydenta

Andrzej Kaźmierczak Profesor warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej i ekspert w Kancelarii Prezydenta. Ekonomiści uważają, że w nowej RPP będzie najbardziej zdeklarowanym gołębiem, czyli zwolennikiem niskich stóp procentowych. W niedawnej rozmowie z „Parkietem” powiedział, że najważniejszy problem gospodarki to bezrobocie.

Foto: GG Parkiet, Szymon Łaszewski SL Szymon Łaszewski

Trzej nowi członkowie Rady Polityki Pieniężnej dołączyli do sześciu już wybranych przez Sejm i Senat w styczniu i w lutym. Zdaniem ekonomistów wybór nie okazał się wielkim zaskoczeniem. O tym, że do RPP wejdzie Zyta Gilowska, była minister finansów, wiadomo było od kilku dni. W ubiegłym tygodniu jej kandydaturę potwierdził Jarosław Kaczyński, szef Prawa i Sprawiedliwości, mówiąc, że jest gotów „położyć głowę”, że Gilowska wejdzie do rady.

Glapiński i Kaźmierczak również byli od dawna wymieniani jako prezydenccy kandydaci do RPP. Lista była jednak dłuższa. Byli na niej m.in. Wojciech Roszkowski, były eurodeputowany, czy – ostatnio – Jerzy Kropiwnicki, odwołany niedawno prezydent Łodzi, kilka lat temu szef nieistniejącego już Rządowego Centrum Studiów Strategicznych.

[srodtytul]Podobni do poprzedników[/srodtytul]

Zdaniem ekonomistów nowe nazwiska nie zmieniają oczekiwań dotyczących polityki pieniężnej. Analitycy już wcześniej się spodziewali, że „prezydenccy” członkowie RPP będą mieli stanowić przeciwwagę dla jastrzębi wybranych przez Sejm i Senat.

– Restrykcyjność nowej rady będzie zapewne bardzo podobna do tej, której kadencja właśnie się skończyła – uważa Ernest Pytlarczyk, główny analityk BRE Banku. Wskazuje, że – podobnie jak w radzie poprzedniej kadencji – jest wyraźny podział na gołębie i jastrzębie (członków RPP na zdjęciach powyżej uszeregowano od zwolenników najłagodniejszej do najbardziej restrykcyjnej polityki pieniężnej).

Analitycy wskazują, że podobnie jak w poprzedniej radzie, tak i w nowej o wynikach głosowania mogą decydować jedna, dwie osoby. Jeszcze przed pojawieniem się oficjalnych kandydatur, ekonomiści mówili, że wiele będzie zależało od osoby, którą do RPP zaproponuje Polskie Stronnictwo Ludowe. – Taką osobą może być również Jerzy Hausner – uważa Ernest Pytlarczyk.

Jego zdaniem obecność w radzie Hausnera i Gilowskiej, czyli praktyków polityki gospodarczej, sprawi, że większe znaczenie będzie mieć nie inflacja, lecz to, co będzie się działo w sferze realnej.– Z pierwszych wypowiedzi nowych członków RPP można wywnioskować, że są bardzo skupieni na tym, co będzie się działo w horyzoncie działania polityki pieniężnej, czyli za rok, półtora. Takie nastawienie nie było aż tak widoczne w RPP poprzedniej kadencji – uważa Jarosław Janecki, ekonomista Societe Generale. Wskazuje, że duża część członków rady już teraz mówi o możliwości podniesienia stóp procentowych w drugiej połowie roku.

[srodtytul]Za tydzień pierwsze decyzje[/srodtytul]

W pierwszych komentarzach do wyborów członków RPP analitycy wskazywali, że wśród nich jest niewielu specjalistów od polityki pieniężnej czy rynków finansowych. – W RPP poprzedniej kadencji można było bez wahania wskazać dwie takie osoby: Andrzeja Wojtynę i Andrzeja Sławińskiego. Teraz – gdyby brać pod uwagę tych, którzy wydali książki o polityce pieniężnej – jest jeden: Andrzej Kaźmierczak – zaznacza Jarosław Janecki.

Za specjalistę od polityki pieniężnej jest uznawany również Andrzej Bratkowski, kilka lat temu wiceprezes Narodowego Banku Polskiego.Ekonomiści i sami członkowie Rady Polityki Pieniężnej uważają, że jedną z najważniejszych spraw będzie w obecnej kadencji RPP wejście do strefy euro. Osoby wybrane przez Sejm i Senat wskazywały, że zależy im na możliwie szybkim wprowadzeniu Polski do unii walutowej. Ich zdaniem może się to stać w 2015 r.

Wiadomo, że członkowie RPP powołani przez prezydenta są w sprawie euro bardziej ostrożni. Na przykład Andrzej Kaźmierczak mówił niedawno „Parkietowi”, że jego zdaniem zastąpienie złotego przez euro będzie możliwe raczej w okolicach 2018 r.

Z kolei Adam Glapiński, cytowany przez agencję Reutera, stwierdził wczoraj, że daty wprowadzenia euro nie należy podawać. Jego zdaniem w 2016 roku będziemy mogli rozważać wejście do eurolandu.Pierwsze posiedzenie nowej RPP w komplecie jest zaplanowane na najbliższy piątek. Będzie to jednak posiedzenie robocze. Tak zwane posiedzenie decyzyjne zakończy się za tydzień. Wówczas RPP podejmie pierwsze decyzje dotyczące polityki pieniężnej. Wśród analityków nie ma ani jednego, który spodziewałby się zmiany stóp.

Ekonomiści wskazują jednak, że już po lutowym posiedzeniu będzie można powiedzieć znacznie więcej o nowej RPP. – Rada zapozna się z nową projekcją inflacji. To, w jaki sposób się do niej odniesie, jak będzie rozkładać akcenty, pozwoli nam się zorientować, czym ta kadencja będzie różnić się od poprzedniej – podsumowuje Jarosław Janecki.

[ramka]

[b]Maciej Krzak - ekonomista, centrum analiz społeczno-ekonomicznych[/b]

Z całą pewnością można powiedzieć, że nowa Rada Polityki Pieniężnej jest bardzo różnorodna – zarówno jeśli chodzi o poglądy, jak i o doświadczenie zawodowe jej członków. Trzeba stwierdzić, że niewielu jest w niej specjalistów od polityki pieniężnej. Mamy natomiast prawników, a także szeroko rozumianych polityków gospodarczych. Na początku należy dać radzie pewien kredyt zaufania. RPP jest w dość dobrej sytuacji wyjściowej. Inflacja, choć ostatnio na podwyższonym poziomie, wkrótce powinna się obniżyć. Od rady nie są więc wymagane jakieś natychmiastowe decyzje dotyczące polityki pieniężnej. Jestem przekonany, że nowa RPP będzie prowadzić rozsądną politykę i nie doprowadzi do zbyt wysokiej inflacji.W porównaniu z radą poprzedniej kadencji nowa wydaje się bardziej eurosceptyczna. Prezes Skrzypek zyskał w tym względzie poparcie nominatów prezydenta. Nie sądzę jednak, by RPP była w stanie w jakimś wymiarze opóźnić nasze wejście do strefy euro. Bank centralny powinien być oczywiście częścią tego procesu, ale najwięcej zależy w tej mierze od Rady Ministrów.

[b]Bartosz Pawłowski - strateg rynkowy, BNP Paribas w Londynie[/b]

Bardzo silna pozycja Rady Polityki Pieniężnej, wynikająca z przepisów prawa, sprawia, że wyciąganie daleko idących wniosków na temat tego, kto będzie gołębiem, a kto jastrzębiem staje się karkołomnym, jeśli nie niepotrzebnym, zadaniem. Niezależność i brak możliwości ubiegania się o drugą kadencję sprawiają bowiem, że członkowie RPP mogą zrewidować swoje poglądy już po zaprzysiężeniu. Jeśli jednak mielibyśmy ocenić tę radę po dotychczasowych wypowiedziach jej członków, to wydaje się, że trzeba by ją umieścić po nieco bardziej jastrzębiej – choć zgodnej z oczekiwaniami rynku – stronie. Wydaje mi się, że członkowie RPP będą mieli przynajmniej kilka miesięcy na spokojne wdrożenie się w swoje nowe role, ponieważ nie oczekuję ani przyspieszenia inflacji, ani zbyt szybkiego wzrostu. Dlatego też o wiele ciekawsza może się okazać debata na temat przystąpienia do strefy euro, zwłaszcza że kryzys znacząco zmienił postrzeganie przynależności do tego jakże zróżnicowanego wewnętrznie klubu. Wydaje się, że eurosceptycy będą mieli w tej radzie o wiele więcej do powiedzenia niż w poprzedniej.[/ramka]

Gospodarka krajowa
Stabilny konsument, wiara w inwestycje i nadzieje na spokój w otoczeniu
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
S&P widzi ryzyka geopolityczne, obniżył prognozę wzrostu PKB Polski
Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński
Gospodarka krajowa
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację