To wyraźna aluzja do ubiegłorocznej oferty PKO BP. Informację o cenie emisyjnej bank podał już po ostatniej sesji giełdowej, na której inwestorzy mogli handlować akcjami z przysługującym prawem poboru. PKO BP nie będzie jednak ukarane.

– Naruszenie prawa nie nastąpiło. Nasza ocena jest negatywna, ale trzeba jednak pamiętać, że PKO BP znajdował się wtedy w specyficznej sytuacji, bo w tym czasie zmieniał się zarząd. Jeden prezes podpisywał prospekt, a inny przeprowadzał ofertę. Istotne znaczenie miała też kampania informacyjna na temat realizacji praw poboru przeprowadzona na naszą prośbę wśród akcjonariuszy banku – wyjaśnia Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF.

KNF przypomina, że podstawą dla inwestorów jest prospekt emisyjny wraz z doprecyzowaniem szczegółów oferty o cenę emisyjną i liczbę oferowanych akcji. Dlatego spółki, podejmując decyzję o ofercie, powinny uwzględniać czas potrzebny na jego przygotowanie, szczególnie, że dzień prawa poboru nie może być ustalony później niż sześć miesięcy po uchwale walnego zgromadzenia (w przypadku firm notowanych na GPW spółki wybierające się dopiero na parkiet mają trzy miesiące). Ostatnio sztuka taka nie udała się giełdowej spółce Fon, która prace nad prospektem rozpoczęła dopiero po decyzji o emisji. W efekcie KNF nie zdążył go zatwierdzić.

Z opublikowaniem prospektu przed dniem prawa poboru nie wyrobił się także niedawno taki blue-chip jak Asseco Poland (dokument wciąż znajduje się w komisji). Dlatego nadzór podkreśla w komunikacie, że „emitenci powinni wziąć pod uwagę, że mogą się pojawić okoliczności wydłużające czas potrzebny na sporządzenie prospektu emisyjnego lub dokonanie w nim istotnych korekt w trakcie trwania postępowania administracyjnego”.