W drugiej połowie 2009 r. sytuacja w publicznej służbie zdrowia pogarszała się. Nie doszło do oczekiwanego podniesienia wycen świadczeń, a na dodatek Narodowy Fundusz Zdrowia przestał płacić za usługi wykonane ponad limity z kontraktów. Mimo to z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że zadłużenie publicznej służby zdrowia spadło. Na koniec roku wynosiło 9,36 mld zł. To o ponad 2 proc. mniej niż trzy miesiące wcześniej. W ciągu całego roku spadło o 6 proc. Całkowita kwota zadłużenia była w końcu 2009 r. najniższa od marca 2005 r.
Niższe były też zobowiązania wymagalne. Na koniec grudnia wynosiły 2,26 mld zł, o 4,6 proc. mniej niż na koniec września. Trend spadkowy trwa tu od lat. Szpitale coraz częściej korzystają z pożyczek w wyspecjalizowanych firmach (m.in. giełdowym Magellanie i M.W. Trade oraz należącym do IDM SA Electusie) i zamieniają długi wymagalne na zobowiązania długoterminowe.
[srodtytul]Gdzie się podziały długi?[/srodtytul]
Spadek zadłużenia wcale nie musi jednak oznaczać poprawy kondycji służby zdrowia. W zeszłym roku finansowanie ochrony zdrowia było wyższe niż w 2008 r. Powód? NFZ uruchomił większość swoich rezerw. – To mogło dać jeszcze dobry wynik w IV kwartale. Zapowiada się, że ten rok będzie bardzo trudny – mówi Bolesław Piecha z PiS, szef Sejmowej Komisji Zdrowia. Podobnego zdania jest także poseł Andrzej Sośnierz, były szef NFZ. W tym roku finansowanie ma spaść mimo uruchomienia ostatnich już rezerw.
[srodtytul]Przekształcają i oddłużają[/srodtytul]