5 maja upływa rok od momentu uruchomienia przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy elastycznej linii kredytowej – 20,5 mld dolarów, które miały pomóc Polsce ustabilizować kurs złotego i zabezpieczyć przed atakami spekulantów. Pożyczka spełniła swoją rolę i w opinii przedstawicieli resortu finansów pozwoliła nam taniej pożyczać pieniądze na rynku. Tak więc kwota, jaką Narodowy Bank Polski płaci za utrzymywanie pieniędzy w gotowości – 53,3 mln dolarów – zwróciła się z nawiązką.

Minister finansów Jacek Rostowski postanowił przedłużyć o rok linię kredytową, argumentując to ciągle niepewną sytuacją na świecie. Jego decyzja spotkała się z krytyką zmarłego tragicznie prezesa NBP Sławomira Skrzypka. Twierdził on, że to Polska może pomagać bardziej potrzebującym, a my pomocy nie potrzebujemy. Jego następca zmienił stanowisko. – Jeśli rzeczywiście taka zgoda ze strony banku centralnego będzie, to jest to bardzo dobra informacja – mówi Magdalena Kobos, rzecznik resortu finansów. – Takie zabezpieczenie wciąż jest potrzebne, bo sytuacja na świcie ciągle jest niepewna, czego przykładem są zawirowania w Grecji.