Ekonomiści przedstawili w raporcie dwa modele zmiany obecnego systemu ubezpieczeń emerytalno-rentowych. Opierając się na europejskiej metodzie liczenia siły ekonomicznej gospodarstw (ESU), podzielili je na sześć grup. Najsłabsze gospodarstwa (do ok. 5 ha) płaciłyby składki do KRUS na poziomie podobnym do obecnego: zamiast 71 zł od osoby byłoby to ok. 81 zł. W tej grupie mieści się trzy czwarte polskich gospodarstw.Większe obciążenia płaciłyby dopiero ekonomicznie silniejsze gospodarstwa – ich miesięczne składki wynosiłyby od 163 zł do prawie 490 zł.
Największe gospodarstwa – powyżej 100 ESU – płaciłyby składkę taką jak osoby prowadzące działalność gospodarczą. Instytut obliczył, że wprowadzenie takiego systemu zwiększyłoby kwartalne wpływy do Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego z 334 mln zł do prawie 600 mln zł.– Nie przedstawię propozycji zwiększenia podatków, gdy dochody rolników spadają. Uzależnienie składek do KRUS od dochodu było dobrą propozycją dwa lata temu, ale nie teraz – zastrzega jednak minister rolnictwa Marek Sawicki.
Ekonomiści IERiGŻ podkreślają, że obecny system ubezpieczeń i pobierania dopłat unijnych do ziemi utrwala przestarzałą strukturę wsi i nie ułatwia tworzenia silniejszych ekonomicznie gospodarstw towarowych, które sprzedają swoją produkcję na rynek i są w stanie inwestować w swój rozwój. Największą barierą jest dla nich mała podaż ziemi rolnej.
Dlatego IERiGŻ przedstawił też radykalną propozycję, by najbiedniejsi rolnicy nie płacili w ogóle składek, ale w zamian, gdy przejdą na emeryturę, oddali całe swoje zasoby ziemi Skarbowi Państwa. Także ten pomysł nie podoba się ministrowi Sawickiemu. – Taka propozycja to powrót do poprzedniego systemu – ocenia szef resortu rolnictwa. KRUS spodziewa się w tym roku 1,37 mld zł wpływów do funduszu emerytalno-rentowego. Dotacja z budżetu wyniesie 15,4 mld zł.