- Złoty nie jest specjalnie stabilny, ale to wynika ze specyfiki naszego kraju. Wszystkie waluty regionu także się wczoraj osłabiały, ale w mniejszym stopniu. Rynek złotego jest głębszy, więc ruchy większe. Tym bym się nie przejmował. Dzisiaj od rana złoty się umacnia. I mam wrażenie, że złoty w stosunku do euro stabilizuje się - powiedział.
Jego zdaniem słabszy złoty rodzi presję inflacyjną, choć najprawdopodobniej w perspektywie kwartału nie będzie potrzeby podwyżki stóp procentowych.
- Słabszy złoty oznacza pewną presję inflacyjną (...)Jeśli nic nie będzie się działo z kursem złotego wobec euro, poza tym, co już się stało. Inflacja powoli spada. Czerwiec, lipiec to jest około 1,6 proc. Na koniec roku inflacja pozostanie w celu. Dlatego w perspektywie kwartału, ja sam, nie widzę tutaj opcji na podwyżki - powiedział.
[srodtytul]Nie ma pośpiechu z przedłużeniem FCL[/srodtytul]
Kłopoty złotego nie zmieniły poglądu Kozińskiego na celowość przedłużenia linii kredytowej w MFW, który rok temu postawił do dyspozycji Polski 20,5 miliarda dolarów na okres 12 miesięcy. Teraz Ministerstwo Finansów poprosiło o jej przedłużenie, ale bank centralny jest przeciwny. - Nasze stanowisko jest niezmienne - uważamy, że z punktu widzenia aktywności polskiego banku centralnego ta linia nie jest nam potrzebna. Mamy znaczne aktywa rezerwowe, nie spodziewamy się ataku spekulacyjnego na naszą walutę, więc z tego punktu widzenia naszych potrzeb odnowienie linii kredytowej nie jest potrzebne - powiedział.
Na koniec marca aktywa rezerwowe Polski wynosiły 85 miliardów dolarów. - Może rząd lepiej identyfikuje sytuację gospodarczą, nie możemy tego wykluczyć. Jeśli taka identyfikacja będzie miała miejsce i stosowna argumentacja (byłaby) podana, to jesteśmy otwarci - stwierdził.