Ale to niejedyny pesymistyczny obraz rynku pracy i wynagrodzeń. Ministerstwo Finansów przewiduje, że w tym roku wzrost popytu konsumpcyjnego też będzie niższy niż w zeszłym roku, podobnie jak nominalny wzrost wynagrodzeń w firmach.
Co więcej MF przewiduje, że realne zatrudnienie wzrośnie dopiero w przyszłym roku, i to prawie o 2 pkt proc., bo stopa bezrobocia wyniesie 9,9 proc.
[srodtytul]Firmy są ostrożne[/srodtytul]
Mirosław Gronicki przewidywania tegoroczne określa jako realistyczne, a przyszłoroczne jako zbyt optymistyczne. – Pozytywne zjawiska na rynku pracy zazwyczaj mają miejsce kilka kwartałów po tym, jak rusza ożywienie w gospodarce realnej. A teraz firmy wciąż obawiają się sytuacji na rynkach zewnętrznych, szczególnie w krajach unijnych. Są więc ostrożne. – dodaje były minister finansów.
Zgadza się on z oceną ekonomistów resortu pracy, którzy przypominają, że część firm stosowała strategię „chomikowania pracy”, czyli utrzymywania zatrudnienia przez zmniejszanie wymiaru czasu pracy. Gdy zwiększy się popyt na ich produkty czy usługi, będzie im łatwiej zwiększyć potencjał produkcyjny przy wykorzystaniu istniejących rezerw. Nie będzie potrzebne zatrudnianie nowych pracowników.