Co prawda przecena była głównie efektem pogorszenia nastrojów na giełdach zachodnich w tym samym czasie, ale szybszy od oczekiwań wzrost kosztów pieniądza może z czasem wywrzeć bardziej zauważalny niekorzystny wpływ na ceny akcji. Gdyby za wzorzec rozwoju wydarzeń przyjąć poprzedni cykl podwyżek stóp (rozpoczęty w maju 2007 r.), to okazuje się, że po trzeciej podwyżce (we wrześniu 2007 r.) już tylko miesiąc dzielił warszawską giełdę od pierwszej fali bessy (podobnie jak obecnie, trzy pierwsze podwyżki podniosły wtedy stopy łącznie o 75 pkt bazowych). Tak niekorzystny scenariusz był jednak wynikiem nie tylko rosnących kosztów pieniądza, ale także pierwszych oznak słabnięcia koniunktury gospodarczej, niekoniecznie wywołanych przez zaostrzanie polityki pieniężnej (efekty zaostrzania pojawiają się z opóźnieniem).

Aby scenariusz taki powtórzył się tym razem, rosnące stopy procentowe musiałyby nałożyć się na wywołane przez inne czynniki spowolnienie gospodarcze. Niektórzy analitycy takich właśnie okoliczności się obawiają. We wczorajszym raporcie specjaliści Wood & Company zalecają większą ostrożność wobec polskich akcji, argumentując to właśnie m.in. zarówno rosnącymi kosztami pieniądza, jak i „utratą impetu przez ożywienie gospodarcze oraz narastaniem nowych obaw”.

Nie zawsze jednak w przeszłości bieg wydarzeń był tak niekorzystny dla inwestorów. W 2004 r. podwyżki stóp procentowych nie zahamowały trwale hossy dzięki temu, że gospodarka szybko wkroczyła w kolejną fazę wzrostu, a presja inflacyjna okazała się krótkotrwała.