Wiadomo już na pewno, pokazują to też ostatnie dane makroekonomiczne, że traci na dynamice wzrost gospodarczy. Coraz częściej ekonomiści rewidują swoje przewidywania w dół. – To nie jest recesja, tylko wolniejsze tempo rozwoju przez kolejne kilka lat – zaznacza prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC. Spodziewa się, że wzrost gospodarczy będzie oscylował wokół 3–4 proc. PKB. A oznacza to między innymi, że zatrudnienie nie będzie dynamicznie rosło, a bezrobocie nie będzie spadało. Firmy zaś będą nadal prowadziły bardzo ostrożną politykę inwestycyjną.
Różne strategie
W praktyce oznacza to bardzo różne strategie inwestycyjne. Ryszard Florek, szef firmy Fakro produkującej okna i drzwi, zapewnia, że wszystkie zyski przeznacza na inwestycje: – Poszerzamy paletę towarów. Nie spodziewa się zmniejszenia zamówień.
Bardziej ostrożny jest właściciel krakowskiego Comarchu prof. Janusz Filipiak: – Nastrój niepewności jest coraz bardziej powszechny i ma wpływ na decyzje inwestycyjne. Firmy znowu ograniczają się tylko do niezbędnych inwestycji. – Jego zdaniem jeśli sytuacja na rynkach nie uspokoi się szybko, realne jest zaostrzenie kryteriów bankowych przy współpracy z firmami.
Jednak Wojciech Morawski, szef firmy bieliźniarskiej Atlantic, przypomina: – W 2008 roku wszyscy byliśmy zaskoczeni tym, co się stało. Teraz od trzech lat mamy za sobą prawie ciągłe i bardzo różne zawirowania. Rynek jest kruchy, ale trochę nauczyliśmy się stąpać po pękającym lodzie – dodaje po chwili. – Rynek nie panikuje tak łatwo, ale poczucie niepewności istnieje. Jego zdaniem firmy po to, by się utrzymać na rynku, przeszły już głęboką restrukturyzację. Zawirowania obecne nie powinny mieć więc kolejnych poważnych konsekwencji. – Sytuacja w ostatnim czasie się zmieniła. Klienci ostrożniej wydają pieniądze i my się do tego dostosowujemy: rozwijamy ekonomiczne marki, zdywersyfikujemy rynek eksportowy – tłumaczy Morawski.
Nie wszyscy się boją
Część branż, na przykład spożywcza, nie obawia się o spadki konsumpcji wewnętrznej. Za to sporą niewiadomą i zagrożeniem jest sytuacja na rynkach zewnętrznych: – Nasz eksport jest bardzo wrażliwy na wahania złotego, który na szczęście ostatnio jest stabilny. Ale firmy spożywcze mają niewielki bufor bezpieczeństwa, bo marże nie są wysokie. Wahania waluty mogą wyraźnie zmniejszyć opłacalność produkcji – tłumaczy Andrzej Ganter, prezes Polskiej Federacji Producentów Żywności.