– O ile początkowo z pracowników tymczasowych korzystały przede wszystkim spółki międzynarodowych koncernów, o tyle teraz coraz częściej przekonują się też do nich polscy pracodawcy, także ci średni i mali – podkreśla Alicja Szepietowska, pełnomocnik zarządu Polskiego Forum HR, które zrzesza większość dużych firm tej branży. Jak dodaje, przybywa przedsiębiorstw, gdzie praca tymczasowa nie jest doraźnym rozwiązaniem, ale częścią polityki kadrowej, która zakłada 20 proc. udziału elastycznego zatrudnienia.

– W sektorze motoryzacyjnym to nawet 30 proc., gdyż w ten sposób firmy zabezpieczają się przed wahaniami produkcji – ocenia Krzysztof Inglot z giełdowej grupy Work Service, krajowego potentata na rynku usług personalnych. Zaznacza, że po pracę tymczasową i outsourcing personalny coraz częściej sięgają też firmy finansowe i medyczne. To mogło się przyczynić do wzrostu udziału kobiet wśród pracowników tymczasowych, do 53 proc. Zwiększyła się też – o jedną siódmą, do prawie pół miliona – łączna liczba „czasowników".

Kolejny ubiegłoroczny rekord to liczba godzin przepracowanych w ubiegłym roku przez „czasowników" – przekroczyła ona 342 mln (160,9 tys. pełnych etatów), czyli aż o 40 proc. więcej niż rok wcześniej.

Jak tłumaczy Agnieszka Bulik, członek zarządu agencji zatrudnienia Randstad, wydłuża się okres zatrudnienia u jednego pracodawcy. Sprzyjają temu obowiązujące od dwóch lat przepisy (pracownik tymczasowy może pracować w jednej firmy 18 miesięcy, a nie jak wcześniej 12) oraz nastawienie firm. – Przedsiębiorstwa nauczyły się korzystać z pracy tymczasowej w bardziej systematyczny sposób – ocenia Agnieszka Bulik.

Rozwój rynku pracy tymczasowej, którego wartość wzrosła w ubiegłym roku o 16 proc. do 2,9 mld zł, kusi też nowe firmy – według statystyk Ministerstwa Pracy liczba agencji zatrudnienia wzrosła o 540 i na koniec 2011 r. przekraczała 3,5 tys.