W okresie styczeń–kwiecień przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło realnie tylko o 0,5 proc. – wynika z danych GUS. A w połowie branż (22) nie odnotowano nawet tego nikłego wzrostu – podwyżki płac okazały się niższe niż inflacja. W sumie w tych sektorach pracuje ok. 2,9?mln osób, czyli połowa zatrudnionych w przedsiębiorstwach.
Tak było np. w górnictwie, farmacji, budownictwie, gastronomii, handlu czy transporcie. – Trzeba podkreślić, że byłoby jeszcze gorzej, gdyby np. nie podwyżka płacy minimalnej – podkreśla Piotr Soroczyński, główny ekonomista KUKE. Miała ona szczególne znaczenie w przypadku branż, gdzie płace są niskie.
Firmy tłumaczą, że przy spowolnieniu gospodarczym i wysokich kosztach działalności nie bardzo je stać na podwyżki. – Nie sprzyja temu też wyższa składka rentowa, bo fundusze przeznaczone na podwyżki płac płyną teraz do kasy ZUS, a nie do kieszeni pracowników – zauważa Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest Banku SA. Potwierdza to Janusz Filipiak, właściciel firmy?informatycznej Comarch. – Mieliśmy określoną pulę i ostatecznie musieliśmy podzielić ją pomiędzy podwyżki a wyższą składkę – mówi.
Ekonomiści prognozują, że w całym 2012 r. płace w sektorze przedsiębiorstw wzrosną realnie o 0,5–1,5 proc. – Ale w niektórych branżach wzrost może być ujemny – zauważa Wojciechowski. Tak prawdopodobnie stanie się np. w handlu, budownictwie, transporcie, branży motoryzacyjnej i meblarskiej czy części usług, które będą musiały zmierzyć się z restrukturyzacją (np. w branży telekomunikacyjnej czy bankowości).
– Sprzedaż w sklepach jeszcze rośnie, ale coraz wolniej. Wysokie ceny żywności i ogromna konkurencja zmuszają do cięcia marż. Nie spodziewałbym się gwałtownych ruchów na wynagrodzeniach w handlu w tym roku – mówi Andrzej Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.