W przyjętych wczoraj założeniach do budżetu na przyszły rok rząd prognozuje, że PKB wzrośnie o 2,9 proc. wobec 4,3 proc. w 2011 r. i zaplanowanych 2,5 proc. w tym roku. Ceny konsumpcyjne mają wzrosnąć o 2,7 proc. (po 4 proc. w tym roku), przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej o 5,6 proc., do 3765 zł, a w sektorze przedsiębiorstw – o 5,7 proc. Płace w sferze budżetowej mają być nadal zamrożone, a stopa bezrobocia ma wynieść 12,4 proc.

Rząd zaproponował też, by płaca minimalna wzrosła o 6,7 proc. – z 1500 zł brutto obecnie do 1600 zł w 2013 r. Teraz ta kwestia stanie na forum Komisji Trójstronnej. Związki zawodowe apelują, by najniższe wynagrodzenie wzrosło do 1626 zł. Pracodawcy obstają przy 1600 zł, czyli najniższym poziomie wynikającym z przepisów prawa. – Wzrost płac szybszy od wzrostu produktywności pogorszyłby konkurencyjność polskich firm i zniechęcał do zwiększania zatrudnienia

– ostrzega Jeremi Mordasewicz z PKPP Lewiatan. Ze strony pracodawców pojawiają się też pomysły, by w obliczu spowolnienia gospodarczego zamrozić płacę minimalną. – Bardzo dokładnie przemyśleliśmy naszą propozycję, jest ona odpowiedzialna, bezpieczna i nie wpłynie negatywnie na rynek pracy – podkreślał jednak wczoraj premier Donald Tusk.

Zdaniem ekonomistów przedstawione przez rząd prognozy są zbyt optymistyczne. Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, wylicza, że opierają się na mało realistycznych założeniach, iż polski eksport wzrośnie o 3,9 proc. (wobec 0,5 proc. w 2012 r.), a lukę po spadku inwestycji publicznych zrekompensuje wzrost inwestycji prywatnych.

Premier Tusk podkreślił, że ostateczny kształt budżetu będzie zależał od rozwoju sytuacji w strefie euro.