Eskalacja kryzysu fiskalnego w strefie euro nie pozostanie bez wpływu na koniunkturę w Europie Środkowo-Wschodniej, ale Polskę gospodarczą zawierucha powinna ominąć. To wnioski z najnowszych prognoz Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOiR), które ukażą się dzisiaj.
Pesymistyczny rząd
Według EBOiR, instytucji wspierającej rozwój gospodarki rynkowej w krajach przechodzących transformację ustrojową, polski PKB powiększy się w tym roku o 2,9 proc., po wzroście o 4,3 proc. w ub.r. Jeszcze w maju oczekiwał on, że będzie to 2,7 proc. Nowa prognoza jest taka sama, jak ta sformułowana dla Polski pod koniec czerwca przez Bank Światowy. Przewyższa za to o 0,4 pkt proc. tempo wzrostu, jakie założył w ustawie budżetowej na ten rok polski rząd. Jest też minimalnie lepsza, niż średnia prognoza ankietowanych przez agencję Bloomberga ekonomistów (2,8 proc.).
O?ile jednak rząd Donalda Tuska spodziewa się, że w przyszłym roku tempo wzrostu polskiej gospodarki przyspieszy do 2,9 proc., o tyle EBOiR wieszczy spowolnienie do 2,4 proc. Ekonomiści średnio prognozują, że polski PKB zwiększy się o 3,3 proc.
Przyspieszenie bez nas
Londyńska instytucja relatywną odporność polskiej gospodarki na zawirowania w strefie euro wyjaśnia silnym popytem wewnętrznym i przyjaznym dla inwestorów otoczeniem politycznym. Spodziewane przyszłoroczne pogorszenie koniunktury tłumaczy zaś cięciami wydatków publicznych.
Większość spośród 29 państw europejskich i centralnoazjatyckich, w których działalność prowadzi EBOiR, czeka w tym roku ostrzejsze hamowanie niż Polskę. Średnio ich PKB ma się powiększyć o 2,7 proc., po wzroście o 5 proc. w ub.r. Niemal wszystkie z nich borykają się z odpływem kapitału. Wielu, np. Rosji i Kazachstanowi, dodatkowo szkodzi spadek cen surowców. W inne uderza malejąca podaż kredytu związana z wycofywaniem wsparcia finansowego dla lokalnych banków przez zagraniczne spółki matki. Jeszcze inne ponoszą konsekwencje uzależnienia od eksportu do strefy euro.