W lipcu zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw nie zmieniło się w porównaniu z lipcem ub. roku, a płace wzrosły tylko o 2,4 proc. wobec 4 proc. oczekiwanych przez rynek – wynika z piątkowych danych GUS.
Zaskakująco mały wzrost płac (realnie spadły o 1,6 proc., co było największym spadkiem od stycznia 2010 r.) mógł być zdaniem ekonomistów jednorazowym wydarzeniem. Przykładowo w górnictwie wypłacono premie w czerwcu i lipcu ubiegłego roku, w tym roku najprawdopodobniej tylko w czerwcu. Nie zmienia to faktu, że w kolejnych miesiącach nie ma co liczyć na znacząco wyższe dynamiki płac. – Spodziewamy się 3-4-proc. wzrostów, co na polskie warunki i tak jest mało – mówi Aleksandra Świątkowska, ekonomistka BOŚ Banku. – W całym 2012 przeciętne płace wzrosną nominalnie o 3,5 proc. wobec 4,9 proc. w 2011 r., a realnie spadną o 0,2 proc. wobec 0,6 proc. wzrostu rok wcześniej – szacuje Maja Goettig, główna ekonomistka KBC Securities.
Nie lepiej będzie z zatrudnieniem. Im bliżej końca roku, tym gorzej, bo firmy już nie tylko nie będą przyjmować nowych pracowników, ale nawet zaczną zwalniać. Według BGŻ w III kw. zatrudnienie spadnie o 0,1 proc, a w IV – o 0,3 proc. – Stopa bezrobocia na koniec roku wzrośnie do 13,4-13,5 proc. – szacuje Winek.
– Piątkowe informacje potwierdzają, że majowa podwyżka stóp nie była dobrym pomysłem – zauważa Bielski. Jednak, jak kalkulują ekonomiści, nie przyspieszą one decyzji o obniżce stóp. Najwcześniej można jej się spodziewać pod koniec roku.