Choć dynamika produkcji przemysłowej w lipcu drgnęła w górę, to większość ekonomistów spodziewa się spowolnienia do końca roku. Uważają, że przemysłowi grozi stagnacja. Nie mają też wątpliwości po danych GUS dotyczących produkcji budowlano-montażowej. Jej problemy odbiją się na PKB w II połowie roku.
Wartość produkcji przemysłowej była w lipcu o 5,2 proc. wyższa niż przed rokiem (4,7 proc. po uwzględnieniu czynników sezonowych). Analitycy spodziewali się 3,8 proc. wzrostu (przeciętnie). Produkcja budowlano-montażowa spadła natomiast o 8,8 proc. w skali roku wobec rynkowych prognoz spadku (o 0,5 proc.)
Przejściowe ożywienie
Wzrost produkcji przemysłowej w skali roku zanotowano w 23 działach gospodarki (wobec 18 sekcji w czerwcu) co świadczy o bardziej powszechnej poprawie sytuacji w przemyśle. Silne zwyżki zanotowano w przemyśle spożywczym (17,7 proc.), produkcji urządzeń elektrycznych (11,5 proc.) oraz urządzeń i maszyn (6,9 proc.).
– W danych ukrytych jest wiele efektów przejściowych. Przed rokiem doszło do silnego osłabienia aktywności produkcyjnej, co dawało efekt bardzo niskiej bazy. Ponadto, w tym roku lipiec miał o dwa dni więcej niż czerwiec i jeden dzień więcej niż lipiec zeszłego roku. Jeżeli odejmiemy te wszystkie efekty, to zobaczymy, że przemysł w Polsce jest obecnie bliski stagnacji – uważa Ignacy Morawski, główny ekonomista PBP. Dodaje, że już w sierpniu roczny wzrost produkcji będzie bliższy zera i nie można wykluczyć ujemnej dynamiki.
– Dobrze radzi sobie część branż eksportowych, jak produkcja maszyn i urządzeń czy chemia. Widać, że na rynkach zagranicznych nieźle sprzedają się komponenty do produkcji, które są specjalnością przedsiębiorstw w tych branżach. Znacznie gorzej wygląda sytuacja w działach, które wytwarzają finalne produkty, np. farmacji, motoryzacji i meblach – mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka PKPP Lewiatan. – To efekt mocnego hamowania popytu gospodarstw?domowych w Niemczech – dodaje.