Strategię taką już zauważyli klienci. Kupujący pakiet OC i casco są zachęcani do przejścia do konkurencji cenami wręcz dumpingowymi.

– Gdy kończyła mi się polisa, porównałem ofertę innej firmy i wyszło, że jest ona atrakcyjniejsza niż u obecnego ubezpieczyciela. Poinformowałem o tym agenta, który chciał, bym przedłużył dotychczasową umowę, a jego interesowało tylko, jak niską stawkę zaproponowała konkurencja – na drugi dzień zadzwonił z jeszcze lepszą propozycją. Jego ofertę z kolei ponownie przebił ten drugi – opowiada nasz czytelnik. Jak nieoficjalnie przyznają ubezpieczyciele, początkową cenę można niekiedy zbić aż o kilkadziesiąt procent.

Na rynku ubezpieczeń komunikacyjnych dla klientów indywidualnych widać spowolnienie będące pochodną sytuacji gospodarczej. Polacy kupują mniej samochodów, szczególnie nowych, zatem takich, które najczęściej są ubezpieczane w ramach polisy casco, ludzie są też ogólnie bardziej zachowawczy w wydatkach. Dodatkowo wynik ubezpieczycieli majątkowych na działalności podstawowej znacznie się polepszył, ponieważ odszkodowania wypłacone w tym roku przez firmy były znacznie niższe niż w latach ubiegłych. To efekt mniejszej liczby wypadków wynikającej z łagodniejszej aury.

Właśnie poprawa wyniku technicznego w ubezpieczeniach komunikacyjnych sprawia, że niektóre towarzystwa ugną się pod presją cenową konkurencji.

– Będzie to jednak efekt tymczasowy. Wartość średniego odszkodowania w Polsce jest nadal nawet dwukrotnie niższa niż w krajach zachodnioeuropejskich, a rosnący udział szkód zagranicznych i coraz wyższe wypłaty z tytułu szkód osobowych świadczą o konieczności ciągłego dostosowywania stawek do rzeczywistych kosztów – mówi Franz Fuchs, prezes Compensy.