W tym roku budżet państwa potrzebuje 145 mld zł (po uwzględnieniu wykupów długu), z czego ponad 130 mld zł resort finansów już pożyczył. Jednak kiedy minister finansów zwiększy dziurę w kasie państwa o 16 mld zł, będzie musiał w tym roku zaciągnąć dług jeszcze na ponad 30 mld zł. Łącznie potrzeby pożyczkowe w tym roku wzrosną do ponad 160 mld zł.
Na łasce inwestorów
Ministerstwo zaznacza, że nie będzie pożyczało tylko na rynku. Dodatkowe 16 mld zł w połowie mogą pokryć kredyty od międzynarodowych instytucji, m.in. Banku Światowego. Jednak wciąż trzeba będzie sprzedać obligacje za co najmniej 20 mld zł. – To jest kwota, którą rynek przyjmie, ale inwestorzy zażądają pewnie niższych cen – mówi Paweł Radwański, analityk Raiffeisen Polbank.
Na razie z emisją obligacji minister finansów się wstrzymuje. W lipcu papierów nie sprzedawano wcale. Możliwe, że najbliższa aukcja odbędzie się w sierpniu, ale MF uzależnia to od warunków rynkowych. A te łatwe ostatnio nie są. Niedawna fala odpływu kapitału zagranicznego z rynków wschodzących spowodowała, że rentowności polskich papierów mocno oddaliły się od rekordowo niskich poziomów z kwietnia. To, czy inwestorzy w drugiej połowie roku będą chcieli kupować nasz dług, będzie zależało głównie od tego, co się wydarzy na świecie. Problemy naszych finansów publicznych na razie wydają się bowiem nie przerażać inwestorów. – Wiarygodność Polski jako emitenta wciąż jest wysoka, o czym świadczy skala przepływów na rynku długu. Wyraźnie widać, że agencje ratingowe nie przestraszyły się słabości naszej gospodarki i nie obcięły naszych ocen – zauważa Aleksandra Bluj, ekonomistka PKO BP.
Rentowność będzie rosła
W najbliższym czasie ważne będzie, co zrobią banki centralne na świecie. – Większy odwrót od obligacji może zacząć się od końca trzeciego kwartału. Spodziewamy się, że w październiku Fed ogłosi ograniczenie skupu aktywów, czyli pieniądza na rynku będzie mniej. Polski rynek długu też to odczuje – mówi Radwański.
W drugiej połowie roku minister finansów będzie więc pożyczał drożej. Wczoraj oprocentowanie 5-letnich obligacji wynosiło 3,34 proc., a 10-letnich niemal 4 proc. – Na koniec roku spodziewamy się, że będzie to odpowiednio maksymalnie 3,70 proc. i 4,40 proc. – mówi Arkadiusz Urbański, analityk Pekao. To oznacza wyższe koszty obsługi długu w przyszłości.