Rekordowa pozycja gotówkowa Warrena Buffetta. Pierwszy od lat wpis Michaela Burry’ego na X sugerujący, że na rynku jest bańka spekulacyjna. Kosmiczna, sięgająca 4,6 mld USD kapitalizacja Nvidii. Ucieczka kapitału od bitcoina. Ponad 70-proc. alokacja amerykańskich inwestorów indywidualnych w akcjach. Rekordowo długi shutdown. A także brak pewności co do grudniowej obniżki stóp przez Fed. To lista najczęściej wskazywanych w mediach argumentów za tym, że silniejsze tąpnięcie na Wall Street czai się za rogiem. Niewykluczone, że już się zaczęło. W czwartek S&P 500 zszedł w rejon 6700 pkt, a Nasdaq Composite 23 000 pkt. Oba indeksy wyraźnie zbliżyły się do średniej 50-sesyjnej. Skala strat jest na ten moment niewielka i nawet jeśli średnia pęknie, to i tak owa skala będzie wpisywać się w kategorię korekty. Niemniej jednak przy kumulacji wspomnianych „straszaków”, każdy większy spadek głównych indeksów wzmacnia obawy, że rynek byka jest zagrożony.
Te nastroje udzieliły się też po części polskim inwestorom. Czwartkowy atak WIG20 na szczyt hossy został zduszony na poziomie 3044 pkt i indeks kończył tydzień 80 pkt niżej. O ile w czwartek bykom sprzyjały wyniki PKO BP, napędzający cały sektor bankowy, to w piątek balast stanowiły Dino i CCC, które pokazały wyniki, a także PGE, której szkodziła inicjatywa ustawodawcza prezydenta dotycząca obniżek cen prądu.
Od strony technicznej na wykresie WIG20 pojawił się krótkoterminowy podwójny szczyt przy 3060-3044 pkt z linią sygnalną na poziomie 2957 pkt. Przebicie tej ostatniej może spowodować zejście 100 pkt niżej, czyli powrót do strefy między średnimi z 50 i 200 sesji. W taki scenariusz wpisuje się cykliczny sygnał zwrotu na oscylatorze MACD.
Indeks mWIG40 też zmagał się z presją podaży i wrócił w obszar średnioterminowej konsolidacji. W piątek po południu walczył z okrągłym poziomem wsparcia 8000 pkt, ale trzymał się powyżej średniej z 50 sesji.