– Wyjaśnienie jest proste – mówi Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ. – Po pierwsze, większość banków w swoich strategiach stawia sobie za cel zwiększenie udziałów w rynku, czyli chce rosnąć szybciej niż średnia. Po drugie, banki mają nadzieję, że wzrost portfela kredytowego pomoże pokryć ubytki z tytułu spadku stóp procentowych. W takiej sytuacji trzeba konkurować o klientów jak najlepszą ofertą, w tym również ofertą cenową – tłumaczy Sobolewski. Z ankiet NBP wynika, że decyzje o obniżeniu marż to efekt właśnie presji konkurencyjnej.
Rosnący popyt na kredyty mieszkaniowe ma oczywiście odzwierciedlenie w wynikach poszczególnych banków. A my sprawdzamy, komu, wśród spółek giełdowych, udało się przyciągnąć najwięcej klientów.
Pod względem nominalnych wartości liderem okazuje się największy bank w Polsce – PKO BP, który w III kwartale udzielił hipotek o wartości aż 9,7 mld zł. Na drugim miejscu plasuje się ING BSK, z kwartalną sprzedażą na poziomie 5 mld zł, który od dawna deklaruje, że chce być silny w tym segmencie. Zaś na trzecim – mBank i 4,7 mld zł.
Z kolei w porównaniu z III kwartałem 2024 r., największym wzrostem, aż o niemal 400 proc. pochwalić się może BNP Paribas BP (do 1,5 mld zł). Władze banku podkreślają, że wracają do aktywnej obecności na rynku, po okresie pewnej wstrzemięźliwości (przez pewien czas BNP udzielał kredytów hipotecznych tylko swoim klientom). O bardzo wysokiej dynamice wzrostu rok do roku można też mówić w przypadku Aliora – o ponad 110 proc. Ogółem rzecz biorąc boom w hipotekach dotyczy wszystkich, może z jednym wyjątkiem. Do sprawy z dużo mniejszym entuzjazmem niż konkurencja podchodzi Bank Millennium, gdzie nowa sprzedaż w III kw. okazała się o ponad 20 proc. niższa niż rok wcześniej (i wyniosła 1,08 mld zł).
Czy obecne ożywienie przerodzi się w trwały boom hipoteczny? – Prognozy wydają się pomyślne. W kolejnych kwartałach oczekiwany jest dalszy wzrost wynagrodzeń, może nie tak dynamiczny jak w poprzednich miesiącach, ale wyraźnie powyżej inflacji. Zdolność kredytowa gospodarstw domowych powinna piąć się w górę – zaznacza Bartosz Turek. – Z drugiej zaś strony, można spodziewać się kolejnych obniżek stóp procentowych i spadku kosztów pożyczania – dodaje.
Po listopadowym cięciu, stopa referencyjna NBP wynosi obecnie 4,25 proc., a kontrakty terminowe wskazują, że w 2026 r. może spaść do 3,5 proc. – Każda obniżka stóp o 0,25 pkt. proc. podnosi zdolność kredytową o 2-3 proc. Z punktu widzenia możliwości finansowych Polaków do zakupu mieszkania na kredyt idziemy w dobrym kierunku. Banki również powinny obserwować większe zainteresowanie swoją ofertą – ocenia Turek.