Choć ekonomiści ankietowani przez „Parkiet" średnio szacują, że w grudniu deflacja w Polsce pogłębiła się do 0,9 proc. rocznie w porównaniu z 0,6 proc. w listopadzie, to może nie wystarczyć, aby skłonić do zmiany zdania przeciwników dalszego łagodzenia polityki pieniężnej. A wydaje się, że obecnie stanowią oni w RPP większość. Ekonomiści banku Pekao wskazują, że kluczowy znów może się okazać głos Elżbiety Chojny-Duch, która w październiku opowiedziała się za obniżką stopy referencyjnej o 0,5 pkt proc., ale w listopadzie była przeciwko kolejnej obniżce, dając jastrzębiom przewagę. Ostatnio Chojna-Duch wskazywała, że osłabienie złotego z przełomu roku można uważać za pewien substytut łagodzenia polityki pieniężnej, ponieważ wspiera eksporterów i oddziałuje w kierunku wzrostu cen importowych.

Chojna-Duch, podobnie jak kilku innych członków RPP, podkreśla też, że gremium to nie jest w stanie swoimi decyzjami wpłynąć na główne źródło utrzymującej się w Polsce od lipca ub.r. deflacji, jakim jest spadek cen ropy naftowej.  Mimo to większość ekonomistów uważa, że przedłużający się okres spadku cen prędzej czy później skłoni RPP do cięcia stóp. Argumentem na rzecz tego ruchu mogą być m.in. marcowe prognozy Instytutu Ekonomicznego NBP.

Według Agaty Urbańskiej-Giner z HSBC Rada właśnie w marcu obniży stopę referencyjną o 0,5 pkt proc., do rekordowo niskiego poziomu 1,5 proc. Takiego samego cięcia stóp spodziewa się m.in. Piotr Kalisz z banku Citi Handlowy, ale w jego ocenie Rada dokona tego w dwóch krokach po 0,25 pkt proc. w lutym i marcu. Większość ankietowanych przez „Parkiet" ekonomistów zakłada jednak, że dojdzie tylko do jednej obniżki o 0,25 pkt proc.