Trzeba zmienić strukturę geograficzną eksportu

Polski biznes skoncentrował się na krajach Unii Europejskiej. Wysyłamy nasze towary głównie za naszą zachodnią granicę dokąd trafia aż 78 proc. naszego eksportu.

Aktualizacja: 06.02.2017 19:41 Publikacja: 09.09.2015 13:08

Janusz Piechociński

Janusz Piechociński

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek jd Jerzy Dudek

Takie uzależnienie jest bardzo niebezpieczne, bowiem w momencie dekoniunktury chociażby na Zachodzie, nasza wymiana handlowa będzie poddana bardzo silnej presji – mówił w Krynicy podczas Śniadania z „Rzeczpospolitą" wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński.

www.forum-ekonomiczne.pl

- Tąpnięcie w niemieckiej gospodarce na poziomie 1 proc. przekłada się mniej więcej na obniżenie naszego PKB o 3 proc. Tak silne jest ekonomiczne powiązanie naszego kraju z Niemcami – dodał. Dlatego jego zdaniem musimy zdywersyfikować nasz koszyk ekspansji handlowej. - Nadrzędnym zadaniem jest zmiana tej struktury geograficznej eksportu. Do roku 2020, najpóźniej 2025 musimy połowę wartości naszego eksportu generować z nowych rynków, a połowę do krajów Unii Europejskiej – zaznaczył wicepremier.

Zmiana mentalności

Podczas spotkania zatytułowanego „Ekspansja zagraniczna polskich firm" minister gospodarki wraz z przedstawicielami różnych firm, które są obecne na zagranicznych rynkach dyskutowali o szansach polskiego biznesu na podbój globalnych rynków. Jak wskazał Piechociński cykle światowej gospodarki są bardzo zmienne i krótkie. - Trzeba być więc elastycznym i ciągle gotowym do zmiany. To z kolei wymaga całkowitej zmiany podejścia, głębokiej korekty nie tylko po stronie państwa,ale także, a może przede wszystkim po stronie firm. Biznes musi zrozumieć, że kluczową przewagą w ekspansji handlowej są ludzie o wysokich kompetencjach. Ale liczy się nie tylko wiedza ekonomiczna, czy znajomość języków obcych. Niesłychanie ważne są kompetencje mentalne, czyli zrozumienie niuansów kulturowych na poszczególnych rynkach – mówił wicepremier. - Po stronie państwa konieczna jest z kolei stabilność i przewidywalność polskiej polityki w szczególności w relacjach z przedsiębiorczością.

Jak zauważył Artur Habza, dyrektor gospodarki i współpracy gospodarczej w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Lubelskiego nasze firmy są nieprzyzwyczajone do walki o zewnętrzne rynki. - Dotychczas przedsiębiorca czekał na nabywcę, aż ten przyjedzie z zagranicy, kupie jego towar i zabierze ze sobą. Takie podejście się zmienia, ale to wymaga pracy z biznesem i my w tej zmianie podejścia pomagamy – mówił Habza. - Na naszych misjach wyjazdowych stopniowo uczymy firmy się zachowywać, jak przeprowadzać spotkanie biznesowe w poszczególnych krajach, jak zdobywać kontrakt. Niejako prowadzimy przedsiębiorców za rękę i to przynosi realne efekty – podkreślał.

Rafał Chwast, wiceprezes Grupy Nowy Styl podkreślał, że kulturowe zrozumienie rynku, o którym mówił minister gospodarki wymaga dywersyfikacji dowodzenia przedsiębiorstwa. - Centrum firmy nie może być tylko w Polsce. Handlowiec wysłany z naszego kraju na obcy teren nie wychwyci pewnych drobnych różnic – uważa Chwast. Jego zdaniem podbijanych obszarów nie należy traktować wyłącznie jako rynków zbytu. - Sztuką jest umiejętne integracja polskiego przedsiębiorstwa z lokalnym biznesem. To zrobienie kroku naprzód i przekształcenie się z eksportera o międzynarodowego gracza jest ścieżką którą powinny podążać nasze firmy – przekonywał.

Efekt skali

Uczestnicy śniadania rozmawiali także o innowacyjności polskich firm w kontekście wychodzenia na zagraniczne rynki. Zdaniem Janusza Piechocińskiego trzeba obalić mit niskiej innowacyjności polskich firm. - Są różne rynki, niektóre potrzebują prostych produktów. Czy produkcja zwykłych żyletek jest innowacyjna? Pytał Piechociński. Teoretycznie nie, ale proszę sobie wyobrazić, że na rynku afrykańskim jest ogromne zapotrzebowanie na taki produkt i jeden z naszych przedsiębiorców wysyła tam taki towar za duże pieniądze. - wskazywał. Ryszard Florek, prezes Fakro uważa, że aby być firmą innowacyjną i podbijać rynki zagraniczne trzeba najpierw zdobyć rynek krajowy, rozwinąć firmę do odpowiedniej skali i dopiero można mówić o skutecznym wyjściu za granicę. - Posiadanie nawet najlepszego produktu nie gwarantuje jego sprzedaży na obcych rynkach. Dlatego firmy muszą mieć możliwość najpierw zbudowania solidnej pozycji na rodzimym rynku, by następnie ruszyć w świat – podkreślał Florek. Jak dodał biznes nie oczekuje pomocy państwa w postaci dotacji czy subwencji, bo to zawsze pachnie pewną niesprawiedliwością rynkową. - Potrzebujemy natomiast wsparcia politycznego za granicą. Kapitału nie chcemy dostać ale go wypracować w kraju. - zaznaczył prezes Fakro.

Gospodarka krajowa
Agencja S&P nie zmieniła ratingu Polski
Gospodarka krajowa
NBP ma już ponad 509 ton złota, więcej niż EBC
Gospodarka krajowa
Tempo podwyżek płac w gospodarce wciąż hamuje. Dane są najsłabsze od trzech lat
Gospodarka krajowa
Kolejna obniżka stóp procentowych w czerwcu pod znakiem zapytania
Materiał Promocyjny
PZU ważnym filarem rynku kapitałowego i gospodarki
Gospodarka krajowa
Prezes NBP Adam Glapiński: Wątpliwa kolejna obniżka stóp procentowych w czerwcu
Gospodarka krajowa
Gołębia Rada coraz mniej lęka się inflacji i ścina stopy procentowe