W ocenie londyńskiej instytucji w tym roku PKB Polski powiększy się o 4,1 proc., ale w 2018 r. tempo wzrostu zwolni do 3,4 proc. Poprzednio, w maju, EBOR prognozował, że zarówno w tym, jak i w przyszłym roku polska gospodarka powiększy się o 3,2 proc. Dla porównania w Europie Środkowej i krajach bałtyckich (z Polską włącznie) wzrost PKB wynieść ma w 2017 r. 3,9 proc., a w 2018 r. 3,4 proc.
Podczas gdy majowe prognozy EBOR były pesymistyczne już w momencie publikacji, nowe są zbliżone do przeciętnych przewidywań ekonomistów ankietowanych przez agencję Bloomberg. Są też podobne do tych, które przedstawił niedawno Bank Światowy, i nieco bardziej optymistyczne niż te, które sformułował w październiku Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Na tle części najświeższych prognoz polskich ekonomistów prezentują się jednak zachowawczo. Przykładowo analitycy PKO BP, Banku Pocztowego i mBanku przewidują, że przyszły rok może być dla polskiej gospodarki nawet bardziej udany niż bieżący, a PKB powiększy się o 4,3–4,5 proc., po 4,1–4,3 proc. w 2017 r.
Spowolnienie wzrostu, którego oczekuje w przyszłym roku EBOR, ma być skutkiem inflacji. Może ona bowiem obniżyć dynamikę konsumpcji, głównego motoru rozwoju polskiej gospodarki w ostatnich kwartałach. Dodatkowo na wzrost konsumpcji negatywnie wpłynie efekt wysokiej bazy odniesienia, związany z wprowadzonym w kwietniu 2016 r. programem Rodzina 500+.
To ostatnie zjawisko powinno już się jednak uwidocznić. Zdaniem tych ekonomistów, którzy nie wierzą w przyszłoroczne spowolnienie wzrostu PKB, tak się nie stało, bo dynamikę konsumpcji podtrzymały rosnące systematycznie dochody Polaków z pracy (efekt spadku bezrobocia i wzrostu płac). Zwracają też uwagę, że odbicie inwestycji, które na przełomie roku zapowiadało się jako główne źródło tegorocznego przyspieszenia wzrostu polskiej gospodarki, rozpoczęło się z dużym opóźnieniem, prawdopodobnie w III kwartale. A to oznacza, że szybki wzrost nakładów inwestycyjnych będzie napędzał gospodarkę jeszcze w 2018 r., a może nawet dłużej.