Naucz się tracić, abyś mógł zyskiwać

Emocje odgrywają kluczową rolę w procesie inwestycyjnym – nie ma od nich ucieczki. Umiejętność ich rozpoznania i kontroli to przewaga, której nie da się przecenić.

Publikacja: 19.09.2025 06:00

Andrzej Wodecki, analityk, BDM

Andrzej Wodecki, analityk, BDM

Foto: materiały prasowe

Inwestowanie to nie tylko liczby, ale przede wszystkim emocje. Zanim podejmiesz kolejną decyzję finansową – spróbuj rozwiązać ten prosty test. Wyobraź sobie, że stoisz przed wyborem. Opcja A: otrzymujesz 2000 PLN. Opcja B: bierzesz udział w loterii, w której masz 80 proc. szans na wygranie 3000 PLN, ale 20-proc. ryzyko, że nie zyskasz nic. Co wybierasz? A teraz druga sytuacja. Opcja C: na pewno tracisz 2000 PLN. Opcja D: bierzesz udział w loterii, w której masz 80 proc. szans stracić 3000 PLN, ale 20 proc. szans, że nie stracisz nic. Co wybierasz teraz?

Większość ludzi wybiera opcję A w pierwszym przypadku i D w drugim. Co to oznacza? Choć sytuacje są lustrzane – raz chodzi o zysk, raz o stratę – nasze decyzje są zupełnie inne. To efekt tzw. awersji do straty: żal związany z utratą pewnych 2000 PLN jest silniejszy niż duma z dodatkowego 1000 PLN zysku. Tak samo, uniknięcie straty przynosi większą ulgę niż pogłębienie jej o kolejne 1000 PLN.

Okazuje się, że emocje – w opisanym przykładzie żal i duma – nie są jedynie tłem dla naszych decyzji finansowych. One odgrywają kluczową, często decydującą rolę w całym procesie inwestycyjnym. Przekłada się to bezpośrednio na zachowania inwestorów na giełdzie. Jednym z najbardziej charakterystycznych zjawisk jest tzw. efekt dyspozycji – tendencja do zbyt długiego trzymania akcji przynoszących straty oraz zbyt szybkiego realizowania zysków. Innymi słowy: boimy się sprzedać coś, co przynosi stratę (licząc, że „odbije”), a równocześnie chcemy szybko zabezpieczyć zysk, by nie stracić tego, co już udało się zarobić.

Badania przeprowadzone przez Kubińską i Markiewicz, oparte na decyzjach inwestorów uczestniczących w internetowej grze giełdowej organizowanej przez „Parkiet”, potwierdzają znaczenie emocji w inwestowaniu. Osoby wykazujące największe tendencje do przetrzymywania strat oraz impulsywnego pozbywania się zyskownych pozycji osiągały istotnie gorsze wyniki inwestycyjne niż uczestnicy charakteryzujący się bardziej zdystansowanym i mniej emocjonalnym podejściem. Co więcej, ich portfele były słabiej skonstruowane, a podejmowane decyzje często miały charakter kontrariański, to znaczy: kupowali, gdy rynek spadał i sprzedawali, gdy rósł.

Można by sądzić, że „trzymanie ręki na pulsie”, stałe monitorowanie rynku i szybkie reakcje chronią nasze oszczędności. W rzeczywistości jednak, jak pokazują dane, jest to często kolejna psychologiczna pułapka. Zbyt aktywni inwestorzy nie tylko częściej popełniają błędy emocjonalne, ale też osiągają stopy zwrotu niższe niż średnia rynkowa.

Reklama
Reklama

W ramach własnych badań nad zachowaniami inwestorów na rynku kontraktów terminowych na WIG20, przeanalizowano ponad 110 tysięcy transakcji zawartych w ciągu 13 lat.

Co interesujące, mimo że liczba transakcji zyskownych była o około 4 tysiące większa niż stratnych, to łączna wartość strat ponoszonych przez inwestorów każdego dnia była wyższa niż suma zysków (wykres 1).

Dalsza analiza (wykres 2) pokazuje, że inwestorzy najchętniej realizowali drobne zyski – największa liczba transakcji przypadała na przedział, w którym zysk wynosił od 1 do 10 punktów. Po stronie strat natomiast widać mniej stromy rozkład, z wyraźną nadreprezentacją stratnych transakcji w przedziałach powyżej 20 punktów. To sugeruje, że inwestorzy zbyt wcześnie realizowali zyski, a zbyt długo przetrzymywali pozycje stratne.

Aby sprawdzić tę hipotezę, przeprowadzono dodatkową symulację: do każdej transakcji zyskownej dodano 1 dzień, by sprawdzić, co by się stało, gdyby inwestor przetrzymał pozycję jeszcze przez jedną sesję. Wynik? Wykres 1 uległ przesunięciu w górę, co oznacza, że średni wynik takiej „przetrzymanej” transakcji byłby lepszy niż wynik rzeczywisty.

Reklama
Reklama

Podobną analizę wykonano po stronie strat, tym razem skracając stratne transakcje o 1 dzień. Efekt również był pozytywny, choć mniej wyraźny. To pokazuje, że dostosowanie długości utrzymywania pozycji – wydłużenie zyskownych, skrócenie stratnych – mogłoby znacząco poprawić wyniki inwestorów.

Konkluzja? Inwestorzy nie mają problemu z tym, by zarobić – większość przeanalizowanych transakcji kończyła się na plusie. Prawdziwe wyzwanie pojawia się jednak wtedy, gdy trzeba to robić regularnie. Innymi słowy: zamienić „zarobić” w „zarabiać”. Bo choć stratnych transakcji było mniej, to ich łączna wartość przekraczała zyski, niwecząc pozytywne wyniki.

Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ nosimy w sobie ewolucyjnie uwarunkowany mechanizm emocjonalny, który w środowisku rynkowym działa przeciwko nam. Emocje, które miały pomagać nam przetrwać, utrudniają racjonalne decyzje inwestycyjne.

Jest jednak nadzieja. Jak wykazali wspomniani badacze, świadomość tych mechanizmów i wiedza psychologiczna potrafią znacząco ograniczyć ich wpływ z pozytywnym skutkiem dla naszych portfeli. W historii nie brakuje przypadków, gdy najwięksi teoretycy giełdowych wycen (w tym nobliści) ponosili spektakularne porażki po zderzeniu z realnym rynkiem. Patrz: Fundusz Long-Term Capital Management.

Dopóki więc nie połączymy teorii finansów z praktyką psychologii inwestora, dopóty wyrażenie „nauka giełdy” pozostanie oksymoronem. Giełda nie jest idealnym miejscem do odkrycia „prawdy o rynku” – ale z całą pewnością jest doskonałym miejscem do odkrycia prawdy o samym sobie.

(Materiał powstał dzięki życzliwości zarządu DM BDM).

Inwestycje
Korekty wciąż brak. Rynki akcji naciągają sprężynę aż skrzypi
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Inwestycje
Złoto i akcje chińskie jako najlepsze zabezpieczenie przed boomem na AI
Inwestycje
Piotr Miliński, Quercus TFI: Wierzę w hossę. Polski rynek akcji nie jest specjalnie drogi
Inwestycje
Rynkowy optymizm wywołał korektę złota
Inwestycje
Korekta na rynku złota, ale prognozy optymistyczne
Inwestycje
Piotr Kaźmierkiewicz, BM Pekao: S&P 500 do 2030 r. dojdzie do 12.8 tys. pkt
Reklama
Reklama