Wskaźnik PMI, mierzący koniunkturę w polskim przemyśle przetwórczym na podstawie ankiety wśród menedżerów firm, spadł w styczniu do 54,6 pkt, z 55 pkt w grudniu – podała firma analityczna IHS Markit. Grudniowy odczyt był najwyższy od blisko trzech lat, a ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści spodziewali się przeciętnie jego kolejnej zwyżki, do 55,4 pkt. Mimo to trudno mówić o rozczarowaniu. – Pomimo spadku styczniowy PMI wpisał się w ostatnie optymistyczne sygnały z gospodarki – zauważyli ekonomiści Raiffeisen Polbanku.
Zalew nowych zamówień
Każdy odczyt PMI powyżej 50 pkt oznacza, że przemysł rozwija się w ujęciu miesiąc do miesiąca. Dystans od tej granicy jest zaś miarą tempa tego rozwoju. W styczniu polski sektor przemysłowy rozwijał się wciąż bardzo szybko, a szczegóły PMI sugerują, że może jeszcze przyspieszyć.
Ankietowani przez IHS Markit menedżerowie odpowiadają m.in. na pytania o to, jak zmieniły się w ich firmach w porównaniu z poprzednim miesiącem produkcja, wartość zamówień, zatrudnienie, zaległości produkcyjne itp. Styczniowa zniżka PMI to odzwierciedlenie m.in. wolniejszego niż w grudniu wzrostu produkcji. Jednocześnie wolumen nowych zamówień rósł w styczniu najbardziej od stycznia 2015 r., a firmy po raz czwarty w ciągu sześciu miesięcy zgłosiły wzrost zaległości produkcyjnych. Przedsiębiorstwa próbowały temu zaradzić, zwiększając najszybciej od dziewięciu miesięcy zatrudnienie. Najbardziej od blisko siedmiu lat zwiększyli też ceny swoich wyrobów.
– W naszej ocenie wzrost zatrudnienia w kolejnych miesiącach w coraz większym stopniu ograniczany będzie przez rosnące trudności firm ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników. Będzie to czynnik oddziałujący w kierunku wzrostu inwestycji umożliwiających zmianę techniki produkcji na mniej pracochłonną, a tym samym zwiększającą wydajność pracy – ocenił Jakub Olipra, ekonomista z banku Credit Agricole.
Firmy u kresu możliwości
Ten wniosek zdają się potwierdzać wyniki ankietowych badań NBP wśród przedsiębiorstw (tzw. szybki monitoring) – nie tylko z przemysłu. Wynika z nich, że poziom wykorzystania mocy produkcyjnych przedsiębiorstw sięgnął najwyższego od 2008 r. poziomu 83,7 proc. Szczególnie wysoki jest on w budownictwie. W tym sektorze aż 70 proc. firm deklaruje, że ich moce produkcyjne są bliskie pełnego wykorzystania, podczas gdy w przemyśle ten odsetek wynosi niespełna 50 proc.