Mirbud walczy o trzy duże zlecenia kolejowe

Przetargów jest mało, ale patrzymy z optymizmem na następne lata. Worek w którymś momencie na pewno się rozwiąże, bo mówimy o opóźnieniach. Nikt przecież nie wstrzymuje strategicznych projektów – ocenia Jerzy Mirgos, prezes Mirbudu.

Publikacja: 19.09.2025 14:58

Gościem programu prowadzonego przez Adama Roguskiego był Jerzy Mirgos, prezes Mirbudu.

Gościem programu prowadzonego przez Adama Roguskiego był Jerzy Mirgos, prezes Mirbudu.

Foto: Mat. prasowe

Zacznijmy jak u Hitchcocka. „Fatalne dane GUS o produkcji budowlano-montażowej w Polsce. W średnim i długim terminie perspektywy dla budownictwa są niezmiennie bardzo dobre, ale w krótkim terminie wygląda to źle. Nowych zleceń na rynku brakuje. Firmy prowadzą walkę cenową o nowe kontrakty. Trzeba bić na alarm” – to komentarz Damiana Kaźmierczaka, głównego ekonomisty Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa po publikacji danych po sierpniu. Jak pan, jako przedsiębiorca związany z branżą nie od wczoraj, ocenia sytuację?

Rzeczywiście, na rynku drogowym i kolejowym  jest mniej przetargów, z drugiej strony są zapowiedzi, że postępowań będzie dużo. Tak, dużo przetargów uległo przesunięciu, jeśli chodzi o ogłaszanie, dlatego do pojawiających się postępowań przystępuje nie 5-7 firm jak kiedyś, tylko kilkanaście, w tym takie, które nigdy nie miały do czynienia z danym segmentem, np. budową dróg. To samo się dzieje w budownictwie kubaturowym. Konsekwencje tego będą nie dzisiaj, a za dwa lata, gdyż wszystkie firmy praktycznie mają pełen portfel zamówień na ten rok i przyszły. Martwimy się oczywiście o przyszłość, bo myślimy w horyzoncie 5-7 lat naprzód.

Reklama
Reklama

Dla Mirbudu standardem jest pozyskiwanie zleceń za  3-3,5 mld zł rocznie. To minimum, które powinniśmy pozyskiwać, żeby  choć utrzymać poziom przychodów z lat poprzednich. Na dziś mamy 2,5 mld zł pozyskanych kontraktów i z bólem może dociągniemy do 3 mld zł. Ale patrzymy z optymizmem na następne lata, gdyż worek z przetargami w którymś momencie na pewno się rozwiąże. Nikt przecież nie mówi o wstrzymaniu strategicznych projektów, inwestycji drogowych i kolejowych. Strategiczni zamawiający: PKP PLK, GDDKiA i CPK mówią, żeby się nie martwić,  że wszystko nadgonimy. Opóźnienia nie zawsze są z winy zamawiających: to kwestia procedur, pozwoleń, decyzji środowiskowych itd. Staramy się mobilizować zamawiających, żeby nie było tak, jak z GDDKiA, która  ogłosiła dotychczas przetargi na 1/3 przewidzianej na ten rok puli, a 2/3 skumuluje w IV kwartale. To powoduje nerwowość na rynku i efektem jest może nie wojna cenowa, ale  niewątpliwie bardzo duża konkurencja. Sami składamy dużo ofert i widzimy, jak rzadko nam w tym roku udaje się osiągnąć tę pierwszą pozycję.

Niedawno weszliście na rynek kolejowy i w trzech przetargach jesteście na pierwszym miejscu. Analitycy DM BDM wskazują, że wasze oferty są średnio o kilkanaście procent niższe od kosztorysów. Czyli sami też ostro gracie.

Te trzy przetargi kolejowe są dla nas strategiczne i rzeczywiście udało nam się uplasować na pierwszym miejscu. Największy to Białystok-Ełk, gdzie startujemy w konsorcjum z Torpolem (2,65 mld zł netto do podziału po połowie – red.). Podobnie poprawne są oferty w pozostałych dwóch przetargach, gdzie jesteśmy w konsorcjach (Tymbark-Limanowa za 1,26 mld zł i Skierniewice-Czachówek Wschodni za 1,16 mld zł – red.). Pan mówił o różnicy wobec kosztorysu, a różnice wobec innych ofert, czy nawet średniej, nie są tak znaczące. Dla kogoś  z branży to nie jest nic strasznego. Tym bardziej, że choć to są projekty „buduj”, to z projektami wykonawczymi – czyli są pewne możliwości optymalizacyjne.

Niewątpliwie zależało nam na kontraktach i wchodzenie na rynek też trochę kosztuje, dlatego możemy zaakceptować niższą marżę. Dziś kontraktów w realizacji  nie ma dużo, dostawcy i podwykonawcy są bardzo zainteresowani współpracą, dlatego jeżeli uda się dopiąć kontrakty na przełomie tego i następnego roku, będziemy mieć szansę skorzystać z tego okienka kosztowego. Spodziewamy się odwołań, bo to w tej chwili standard, więc zawarcie kontraktów to nawet kwestia I kwartału 2026 r.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Torpol po konferencji: na radarze rynek sieci przesyłowych

Ogłoszony dwa lata temu plan wejścia na rynek kolejowy jest realizowany, także dzięki przejęciu Transkolu i dzięki aliansowi z Torpolem. Chcecie też wejść na rynek  budowy sieci przesyłowych – i to jest coś, co słyszymy od wielu generalnych wykonawców. Tu również nie wykluczacie przejęć i aliansów. Jak pan widzi perspektywy ekspansji na tym rynku?

Jesteśmy na etapie szukania partnera – spółki, którą moglibyśmy doinwestować, zwiększyć kapitalizację i pozyskać wpływ na jej działalność lub po prostu przejąć. Czas na akwizycje nie jest najkorzystniejszy, ponieważ rzeczywiście każdy widzi ten budżet 100 mld zł na inwestycje w sieci przesyłowe, w związku z tym nawet spółki, które są w trudnej sytuacji finansowej, mają mocno wygórowane ambicje. W związku z tym już dwóm podmiotom, z którymi negocjowaliśmy, odmówiliśmy. Rozpoczynamy kolejne rozmowy, bo to najprostsza droga do podjęcia jakichś konkretnych działań.

Równolegle podchodzimy do tematu organicznie, prawdopodobnie już w tym roku będziemy składać samodzielnie oferty na mniejsze zakresy, jeżeli uda się pozyskać użyczenie referencji czy firmę do współpracy. To rynek o wartości 100 mld zł w perspektywie 10 lat, dlatego warto na nim być. Chciałbym jednak podkreślić, że to nie będzie kolejny duży filar naszej działalności, bo w najlepszym razie może stanowić w przyszłym roku nie więcej niż 5-8 proc. przychodów. 

Czytaj więcej

Grupa Unibep na radarze ma kolej oraz wojsko

Jesteście liderem jednego z pięciu konsorcjów, które uzyskało prawo do starania się o mega kontrakt na budowę terminala pasażerskiego CPK. Jak pan ocenia wasze szanse?

Mieliśmy dużo szczęścia, że tylko pięć firm złożyło ofertę – czyli dokładnie tyle, z iloma CPK chciał prowadzić dialog. Czekamy na decyzję o dopuszczeniu do kolejnego etapu. Byłoby to trzecie postępowanie na prace dla CPK, w którym przeszliśmy kwalifikacje, bo jesteśmy już w zakresie robót drogowych łączących lotnisko z autostradą, jesteśmy też zakwalifikowani do przetargu na  niwelację terenu. Kontrakt na terminal był okrzyknięty jako bardzo skomplikowane zadanie, ale to najprostszy element lotniska. Szkoda, że warunki zostały określone tak, że do przetargu nie przystąpiło wiele firm z polskim kapitałem, które spokojnie by sobie poradziły. Owszem, konkurencja jest dla mnie mniejsza, ale nie mogę przeboleć, że deklaracje o repolonizacji przetargów okazują się puste.

Budownictwo
Jawność cen mieszkań. Jak teraz firmy kuszą klientów?
Budownictwo
Prezes Grupy HRE aresztowany. Zarządca opracowuje plan zaspokojenia wierzycieli
Budownictwo
Echo Investment po konferencji: 800 mln zł do zagospodarowania
Budownictwo
Deszcz pieniędzy spadnie jesienią na Echo Investment
Budownictwo
Lokum Deweloper po konferencji: czekamy z ofertą mieszkań na poprawę warunków
Budownictwo
Lokum uratowało wyniki sprzedażą działki
Reklama
Reklama