Produkcja na rynek krajowy okazała się zadziwiająco odporna na kryzys wywołany przez pandemię Covid-19. Głównym źródłem tąpnięcia aktywności w polskiej gospodarce w I połowie roku było załamanie popytu zagranicznego oraz ograniczenia podażowe.
Ta teza, sformułowana przez ekonomistów z firmy doradczej EY, na pierwszy rzut oka stoi w sprzeczności z tym, co pokazują opublikowane pod koniec sierpnia oficjalne dane dotyczące zmian PKB Polski i jego struktury w dobie pandemii. Wynika z nich, że to wydatki konsumpcyjne gospodarstw domowych, które załamały się o 10,9 proc. rok do roku, w największym stopniu przyczyniły się do tąpnięcia PKB (o 8,2 proc. rok do roku). Nieco mniejsze, ale również duże znaczenie miał spadek popytu inwestycyjnego. Jednocześnie wyniki handlu zagranicznego – tzw. eksport netto – złagodziły pandemiczny szok. Stało się tak, ponieważ wartość eksportu zmalała mniej niż wartość importu, co poprawiło saldo wymiany handlowej rok do roku.
PKB oglądane z perspektywy popytu nie bierze jednak pod uwagę tego, gdzie została wytworzona wartość dodana kupowanych u nas produktów i usług. Przykładowo, w takim ujęciu wpływ konsumpcji na PKB jest jednakowy w przypadku usługi, która prawie nie zawiera komponentu importowego (np. edukacja czy administracja publiczna) oraz towaru, którego wartość w niewielkim stopniu powstała w kraju (np. komputery, urządzenia elektroniczne i optyczne). Na tej samej zasadzie do eksportu w równym stopniu zalicza się sprzedany za granicę produkt, który zawiera niemal wyłącznie krajową wartość dodaną, jak i towar, który w Polsce jest jedynie przepakowywany. Te różnice mają jednak kapitalne znaczenie dla oceny tego, w jakim stopniu oba produkty faktycznie wpływają na zmiany PKB w Polsce.
– Teza, że eksport złagodził recesję w Polsce w II kw. br. jest błędna – mówi „Parkietowi" dr Marek Rozkrut, główny ekonomista EY w Polsce. Z wyliczeń jego zespołu wynika, że za spadek krajowej wartości dodanej w II kwartale br. (o 7,9 proc. rok do roku) w około 80 proc. odpowiadał eksport polskiej wartości dodanej, a tylko w 20 proc. popyt wewnętrzny. – Wydatki konsumpcyjne mocno zmalały, ale dotyczyło to przede wszystkim towarów i usług, które zawierają dużo zagranicznej wartości dodanej. Zmalał na przykład popyt na tekstylia, paliwa, samochody. Jednocześnie popyt na żywność, która zawiera stosunkowo niewiele zagranicznej wartości dodanej, był dość stabilny, podobnie jak wydatki na czynsze i rozmaite rachunki – tłumaczy Rozkrut. To samo odnosi się do krajowego popytu inwestycyjnego, który już przed pandemią w ponad połowie był zaspokajany zagraniczną wartością dodaną. Jego spadek w II kwartale w relatywnie małym stopniu uderzył więc w krajową produkcję, choć oczywiście ma znaczenie dla potencjału polskiej gospodarki w dłuższym okresie.