Jak podało w piątek Ministerstwo Finansów, w lutym sprzedaż tzw. obligacji oszczędnościowych – czyli obligacji skarbowych przeznaczonych dla inwestorów indywidualnych – wyniosła nieco ponad 3 mld zł. To trzeci wynik w historii. Sprzedaż tych papierów była wyższa tylko w kwietniu ub.r. i w styczniu br.
Łącznie w styczniu i w lutym inwestorzy indywidualni kupili obligacje za 6,2 mld zł, w porównaniu do 4,8 mld zł w tym samym okresie 2020 r. Gdyby popyt na obligacje oszczędnościowe utrzymał się na tym poziomie w kolejnych miesiącach, to w całym 2021 r. ich sprzedaż przekroczyłaby 37 mld zł.
Dotychczas rekordowy pod względem sprzedaży obligacji oszczędnościowych był 2020 r., gdy Polacy przeznaczyli na te papiery (brutto, tzn. uwzględniając reinwestycje) 28 mld zł, o ponad połowę więcej niż rok wcześniej.
Pod względem struktury sprzedaży obligacji detalicznych, pierwsze miesiące br. są podobne do drugiej połowy minionego roku. Od maja, gdy NBP dokonał ostatniej obniżki stóp procentowych, sprowadzając stopę referencyjną do zaledwie 0,1 proc., inwestorzy najchętniej kupują papiery trzymiesięczne. Choć ich oprocentowanie wynosi zaledwie 0,5 proc., a w ujęciu realnym – czyli po uwzględnieniu inflacji – jest ujemne, to są one traktowane jako atrakcyjna alternatywa dla lokat bankowych. W lutym ich udział w całkowitej sprzedaży obligacji detalicznych wynosił 48,2 proc.
Dużym wzięciem cieszą się też obligacje cztero- i 10-letnie, które mają zmienne oprocentowanie powiązane z inflacją. W lutym łącznie odpowiadały one za 41 proc. sprzedaży obligacji detalicznych. W 2020 r. ten udział był średnio większy, wynosił 48 proc., ale to zasługa pierwszych miesięcy ub.r., gdy inflacja mocno przyspieszyła.