Wzrost płac zaczyna hamować?

W październiku drugi miesiąc z rzędu zmalało tempo wzrostu płac w sektorze przedsiębiorstw. Było najniższe od marca br. Zwalnia też wzrost zatrudnienia, ale tu barierą jest niedostępność pracowników.

Publikacja: 19.11.2021 10:36

Wzrost płac zaczyna hamować?

Foto: Adobestock

Jak podał w piątek GUS, przeciętne zatrudnienie (tzn. przeliczone na pełne etaty) w sektorze przedsiębiorstw wzrosło we wrześniu o 0,5 proc. rok do roku, po zwyżce o 0,6 proc. we wrześniu i 0,9 proc. w sierpniu. To najsłabszy wynik od marca, gdy liczba pełnych etatów w przedsiębiorstwach zmalała pod wpływem ograniczeń aktywności ekonomicznej w związku z trzecią falą epidemii Covid-19. Okazał się jednak zgodny z szacunkami ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet".

Wiosną i latem wzrostowi zatrudnienia w ujęciu rok do roku sprzyjała niska baza odniesienia sprzed roku. Z każdym miesiącem poprawy sytuacji na rynku pracy ten efekt słabnie. Przedsiębiorstwa coraz częściej skarżą się też na problemy z dostępnością pracowników.

W październiku na sytuację na rynku pracy negatywnie wpłynąć mogła też czwarta fala Covid-19. Niektóre absencje pracowników, związane m.in. z kwarantannami albo opieką nad dziećmi, obniżają przeciętne zatrudnienie. W tym świetle za niespodziankę można uznać to, że w stosunku do września przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło o 3,9 tys. etatów, po dwóch miesiącach zniżek. To wynik nieco słabszy niż w tym samym okresie 2020 r., ale lepszy niż w październiku dwóch poprzednich lat.

Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw, który obejmuje podmioty z co najmniej 10 pracownikami, wzrosło w październiku o 8,4 proc. rok do roku, do 5917 zł brutto, po zwyżce o 8,7 proc. rok do roku we wrześniu. To również wynik najsłabszy od marca, gdy  płace wzrosły o 8 proc. rok do roku. Tymczasem ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie szacowali, że wzrost wynagrodzeń przyspieszył do 8,9 proc. rok do roku.

Jak tłumaczyli w porannym komentarzu analitycy z Banku Millennium, za tymi szacunkami stały przypuszczenia, że w części branż wyższe były wypłaty nieregularnych składników wynagrodzeń (premii, nagród kwartalnych) w związku z najprawdopodobniej dobrymi wynikami przedsiębiorstw w III kwartale br. Ekonomiści spodziewali się też nasilenia żądań płacowych pracowników w związku z przyspieszającą inflacją. Drugi miesiąc z rzędu spadku dynamiki wynagrodzeń może sugerować, że ta presja płacowa nie narasta.

W ocenie Rafała Beneckiego, głównego ekonomisty ING Banku Śląskiego, ochłodzenie na rynku pracy jest przejściowe. Może wynikać z pogorszenia koniunktury w strefie euro z powodu pogarszającej się szybko sytuacji epidemicznej, która część krajów skłania już do wprowadzania pewnych ograniczeń aktywności ekonomicznej. Zdaniem Beneckiego, w 2022 r. pojawi się już na dobre spirala płacowo-cenowa, tzn. nasilenie się żądań płacowych pod wpływem inflacji, która z kolei częściowo odzwierciedla rosnące koszty pracy.

Taki scenariusz zdają się sygnalizować ostatnie badania ankietowe NBP wśród firm (tzw. Szybki Monitoring). Wynika z niego, że w III kwartale 47,6 proc. przedsiębiorstw miało nieobsadzone miejsca pracy w porównaniu do 45,3 proc. kwartał wcześniej. Odsetek ten po raz ostatnio był wyższy na początku 2016 r., ale wiele wskazuje na to, że będzie nadal rósł. Odsetek przedsiębiorstw, które planują w bieżącym kwartale zwiększyć zatrudnienie wynosi bowiem według tego badania 34 proc., najwięcej w historii danych. Tymczasem odsetek przedsiębiorstw, które planują zwolnienia, to niespełna 5 proc., najmniej w historii badań NBP. Aby zrealizować te plany w warunkach niskiej dostępności pracowników, firmy będą musiały podnosić płace. W badaniach NBP odsetek firm zakładających podwyżki wynagrodzeń w bieżącym kwartale sięgnął rekordowego poziomu 44 proc., po 36 proc. kwartał wcześniej.

Niezależnie od tego, wyhamowanie wzrostu zatrudnienia i wzrost płac, w połączeniu z najwyższą od 20 lat inflacją, tłumią poprawę siły nabywczej gospodarstw domowych. Realny (skorygowany o inflację) fundusz płac w sektorze przedsiębiorstw – miara realnego dochodu wszystkich zatrudnionych – zwiększył się w październiku o zaledwie 2 proc. rok do roku, po 3,3 proc. we wrześniu, najmniej od lutego br. To prawdopodobnie jedna z przyczyn załamania nastrojów konsumentów. Obliczany przez GUS wskaźnik tych nastrojów spadł w listopadzie do najniższego od lutego poziomu -23,3 pkt z -17,8 pkt w październiku. – To kolejny argument, by oczekiwać wyraźnego wyhamowania konsumpcji prywatnej w przyszłym roku – ocenili na Twitterze ekonomiści z banku Pekao, którzy dzień wcześniej zrewidowali w dół prognozy wzrostu PKB Polski.

W ocenie ekonomistów z Pekao, w 2022 r. aktywność w polskiej gospodarce zwiększy się o 4 proc., a nie o 5,5 proc., jak dotąd sądzili. Przyczyną takiego pogorszenia perspektyw gospodarki jest właśnie prawdopodobne wyhamowanie wzrostu konsumpcji z powodu inflacji, ale też wzrostu stóp procentowych.

Gospodarka krajowa
Mniej niż co piąty mikroprzedsiębiorca korzysta z kredytu
Gospodarka krajowa
Wyzwania dla małego biznesu
Gospodarka krajowa
GUS opublikował najnowsze dane. Tak rośnie PKB Polski
Gospodarka krajowa
Słaba koniunktura na Zachodzie rzutuje na polską gospodarkę. EBOR tnie prognozę
Gospodarka krajowa
Silny złoty to błogosławieństwo dla Rady Polityki Pieniężnej
Gospodarka krajowa
W styczniu Polacy poszaleli na zakupach