Jeśli ktoś liczył, że po poniedziałkowej przecenie, nasz rynek odbije, srodze się rozczarował. Owszem próby odbicia były, ale okazały się niemrawe i nieskuteczne. WIG20 trzyma formę, która niestety nadal pozostawia bardzo wiele do życzenia.

Start wtorkowych notowań wypadł jeszcze całkiem nieźle. WIG20 zaczął sesję od wzrostu. W pierwszych minutach wynosiły one około 0,5 proc. Podaż szybko jednak wyprowadziła kontrę i z początkowych zwyżek niewiele co zostało. Później zaczęło się męczące przeciąganie liny z lekkim wskazaniem na byki. Indeks największych spółek utrzymywał się nieznacznie nad kreską. Problem jednak w tym, że znów odstawaliśmy od największych europejskich rynków. Niemiecki DAX rósł w ciągu dnia nawet o ponad 1 proc. Ktoś złośliwy mógłby jednak powiedzieć, że z perspektywy późniejszych wydarzeń, zachowanie naszego rynku wcale nie było takie złe. Prawdziwe problemy zaczęły się, kiedy do gry zaczął włączać się kapitał amerykański.

Ten sprawił, że uaktywniła się podaż. Najpierw WIG20 zjechał 1 proc. pod kreskę, a to nie był jeszcze koniec. Kiedy mocniejsze spadki pojawiły się również na Wall Street, kolor czerwony zaświecił jeszcze mocniej na GPW. WIG20 na ostatniej prostej notowań był już ponad 2 proc. pod kreską. To była kapitulacja byków. Stało się jasne, że nie będą w stanie wyjść z wtorkowego pojedynku zwycięsko. Walczyły w zasadzie o to, by ograniczyć skalę porażki. Ostatecznie WIG20 spadł o 2,4 proc. W gronie największych firm najsłabiej poradziła sobie JSW. Jej akcje zostały przecenione aż o 7 proc. i to wszystko po informacji o tym, że w II kwartale spółka miała ponad 2 mld zł zysku. Najwyraźniej więc zagrała tutaj stara zasada: kupuj plotki, sprzedawaj fakty. Ponad 6 proc. zostały przecenione papiery LPP. Z kolei akcje PGNiG zaliczyły ponad 5 - proc. zjazd. Przeceny nie uniknęły również średnie i małe spółki. mWIG40 spadł 1,7 proc., zaś sWIG80 0,3 proc.

Indeks największych spółek naszego parkietu w tym tygodniu stracił już ponad 4 proc. Zaczynaliśmy go powyżej 1600 pkt, a teraz trzeba walczyć o to, by utrzymać się powyżej 1500 pkt. WIG20 znów też razi słabością na tle Europy. Co prawda we wtorek w drugiej części dnia również na innych europejskich parkietach podaż zaczęła dochodzić do głosu, to jednak w Warszawa znów odstawała wyraźnie od stawki. Trzeba więc liczyć się z tym, że przełamanie kolejnego okrągłego poziomu czyli 1500 pkt może okazać się jedynie kwestią czasu. Chętnych do łapania spadającego noża też nie ma zbyt wielu. We wtorek obroty na naszym rynku nie przekroczyły 800 mln zł. Próżno więc szukać na razie punktu zaczepienia dla obozu byków. Piłka nadal jest po stronie sprzedających.