To nie była sesja, która byłaby w stanie porwać inwestorów. Wtorkowe notowania przebiegały raczej w spokojnej atmosferze, chociaż momenty były.
WIG20 dzień zaczął od wzrostów. Były one na tyle duże, że wystarczyły, by indeks największych spółek przebił poziom 1700 pkt. Jak się jednak okazało, sztuka ta udała się jedynie na chwilę. W zasadzie po godzinie od rozpoczęcia notowań po zielonym kolorze na GPW niewiele pozostało. Nasz rynek tym samym wrócił do europejskiego szeregu, w którym przeważał obóz niedźwiedzi.
Inna sprawa, że podaż też nie bardzo miała pomysł, jak rozegrać sesję. Brakowało impulsów makroekonomicznych. Rynki zbierają dodatkowo siłę przed środowym odczytem inflacji w Stanach Zjednoczonych. To samo dotyczyło byków, które w połowie sesji odzyskały przewagę. Ich głównym orężem były banki, które na tle całego rynku prezentowały się naprawdę mocno. Branżowy WIG-Banki zyskiwał w ciągu dnia nawet ponad 2 proc.
W drugiej części dnia, w szczególności kiedy do gry weszli inwestorzy amerykańscy, a start notowań na Wall Street przyniósł spadki, atmosfera popsuła się również na GPW. Podaż przycisnęła i zwycięstwa nie oddała już do końca notowań. WIG20 ostatecznie stracił 0,69 proc. Kolejna próba powrotu powyżej okrągłego poziomu 1700 pkt okazała się więc nieudana. Pod kreską dzień zakończyły także inne wskaźniki naszego rynku. mWIG40 stracił 0,2 proc., zaś sWIG80 spadł o 0,3 proc.