W Europie dzień zaczął się od wyraźniejszych wzrostów, do czego przyczyniła się między innymi zwyżka kursu akcji brytyjskiego producenta słodyczy Cadbury spowodowana publikacją w "The Wall Street Journal". Amerykańska gazeta napisała, że największy w USA producent czekolady Hershey i włoski producent tic taców Ferrero rozważają wspólną ofertę przejęcia Cadbury. Późniejsze komunikaty obu spółek nie były już jednak tak jednoznaczne i w rezultacie papiery Cadbury zyskały jedynie 1,4 proc. Spośród większych zmian warto odnotować spadek kursu Bayera prawie o 3 proc. po tym, jak International Petroleum Investment Co. zaprzeczyła, jakoby zamierzała przejąć niemiecką firmę farmaceutyczną.
Do pogorszenia nastrojów inwestorów po obu stronach oceanu przyczyniła się wczoraj przede wszystkim informacja o październikowym spadku liczby nowych budów w Stanach Zjednoczonych. Zrobiła tym gorsze wrażenie, że spodziewano się wzrostu rozpoczętych budów do 600 tys. w skali roku z 590 tys. we wrześniu. Tymczasem liczba ta spadła i to aż o 11 proc. do 529 tys., bo w listopadzie wygasa rządowy program finansowania ulg podatkowych dla nabywających pierwszy dom. Wprawdzie rząd zapowiedział przedłużenie tego programu do kwietnia, ale decyzji jeszcze nie ma. Amerykańskim inwestorom dodatkowo ochotę do zakupów odebrały raporty dwóch spółek technologicznych Salesforce. com i Autodesk, których prognozy zysku w czwartym kwartale okazały się nieznacznie, ale gorsze od spodziewanych przez analityków.
Środowe notowania na giełdach surowcowych rozpoczęły się od sporych zwyżek cen. Złoto przekroczyło na londyńskiej giełdzie barierę 1150 USD za uncję, a na popołudniowym fixingu zabrakło do tego jedynie 1 dolara. O rekordowych notowaniach złota przesądził słabnący kurs dolara.Taniejący dolar pomógł też oczywiście cenom innych metali, ale miedź po zbliżeniu się o 8 USD do bariery 7000 USD za tonę zaczęła tanieć po opublikowaniu rozczarowującego raportu z amerykańskiego rynku budownictwa mieszkaniowego i pod koniec notowań na LME za tonę płacono 6925 USD w porównaniu z 6826 na wtorkowym zamknięciu.
Ropa naftowa też wczoraj zdrożała, do czego poza słabnącym dolarem przyczynił się raport Departamentu Energetyki o niespodziewanym spadku zapasów w USA. W minionym tygodniu okazały się one mniejsze o 887 tys. baryłek, podczas gdy oczekiwano ich wzrostu o 300 tys. baryłek. Na londyńskiej ICE za baryłkę ropy Brent płacono pod wieczór 79,59 USD.
[ramka]