Pocieszające jest to, że tym razem skala przeceny była mniejsza (WIG20 stracił 0,70 proc. wobec 2,25 proc. dzień wcześniej), do czego przyczyniła się próba odrabiania strat w ostatniej godzinie notowań. Zła wiadomość jest taka, że WIG20 pogłębił dołek fali spadkowej rozpoczętej trzy tygodnie temu i przełamał okrągły poziom 2400 pkt.

W podtrzymaniu kiepskich nastrojów na rynkach „pomogły” głównie popołudniowe dane o zamówieniach w amerykańskim przemyśle, które okazały się znacznie słabsze od prognozowanych (urosły w lipcu o symboliczne 0,3 proc. m/m, podczas gdy ekonomiści obstawiali wzrost o 3 proc.). Tuż po opublikowaniu tych informacji WIG20 ustanowił dzienne minimum znajdujące się 1 proc. poniżej wtorkowego zamknięcia. Zgodnie z wytyczonym dzień wcześniej kierunkiem bez echa przeszedł za to znacznie lepszy od oczekiwanego odczyt indeksu niemieckiego instytutu Ifo (obrazujący nastroje przedsiębiorców wskaźnik podskoczył do 106,7 pkt względem lipcowego 106,2 pkt, a analitycy spodziewali się zniżki do 105,7 pkt).

Podobnie jak we wtorek sytuacji na rynku nie zmieniły kolejne budzące grozę dane z amerykańskiego rynku nieruchomości. Podczas gdy dzień wcześniej poznaliśmy sprzedaż domów na rynku wtórnym (kiepskie dane były dyskontowane przez cały dzień), tym razem podana została informacja o sprzedaży nowych domów. Także te dane okazały się fatalne (sprzedaż wyniosła zaledwie 276 tys. wobec oczekiwanych 330 tys.).

Oliwy do ognia dolały nieco przestarzałe (dotyczące czerwca) informacje o spadku cen domów o 0,3 proc. (m/m). Rynek był już jednak najwyraźniej na tyle zmęczony przeceną, że dane te nie wywołały ataku podaży.Chociaż próby odbicia w ostatniej godzinie mogły dodać otuchy posiadaczom akcji, to na bliską metę sytuacja techniczna wygląda wciąż niekorzystnie. Podaż w ostatnich trzech tygodniach pokazała już determinację wystarczającą, by uznać, że w perspektywie najbliższych tygodni scenariuszem bazowym dla WIG20 jest ruch w kierunku lipcowego dołka (2271 pkt), pokrywającego się z minimum z maja.

Bez zmiany pozostaje natomiast interpretacja sytuacji w skali wielu miesięcy. Tutaj aktualna pozostaje teza mówiąca, że spadek rocznej dynamiki indeksów oznacza dyskontowanie utraty impetu przez ożywienie gospodarcze w kolejnych miesiącach (już zresztą widoczne, głównie w USA). Warto odnotować, że kojarzony z małymi spółkami sWIG80 był wczoraj zaledwie o 0,3 proc. powyżej poziomu sprzed roku (dla porównania jeszcze pod koniec lutego jego roczna dynamika przekraczała 90 proc.). Jednak słabnące ożywienie to jeszcze nie to samo co załamanie gospodarcze, tak więc w skali kolejnych miesięcy scenariuszem bazowym pozostaje trend boczny.