Na rynkach wydarzeniem dnia stała się dziś interwencja Banku Japonii, polegająca na sprzedaży jena. W kontekście rynku akcji trochę trudno ją jednak rozpatrywać, choćby z tego względu, że w przeszłości podobne interwencje nie przynosiły długotrwałego efektu.
Nie da się wykluczyć, że tym razem będzie podobnie. Osłabianie jena nie leży bowiem ani w interesie Amerykanów, ani Europejczyków, bo zwiększyłoby konkurencję japońskiego eksportu na międzynarodowym rynku. Wzrost eksportu tymczasem po obu stronach Atlantyku jest bardzo ważnym filarem ożywienia gospodarczego. W tej sytuacji Bank Japonii nie może liczyć na wsparcie Fedu czy EBC i jego działania mogą być skazane na porażkę.
Niemniej jednak dzisiejsze umocnienie jena o około 3 proc. do dolara bardzo pomogło giełdzie w Tokio. Mocno w górę poszły tam akcje największych eksporterów, takich jak Sony, Toyota Motor czy Canon, a główny indeks Nikkei 225 zyskał 2,3 proc.
W Europie, m.in. ze wspomnianych względów, giełdy japońską interwencję praktycznie zignorowały. Co jednak nie znaczy, że inwestorzy chętnie kupowali akcje. Po wcześniejszych zwyżkach i wyprowadzeniu indeksów na kilkumiesięczne maksima zapał byków już wczoraj trochę osłabł, i choć początek dzisiejszej sesji nie wyglądał najgorzej, z czasem przewagę zaczęli zdobywać sprzedający.
Niewiele zmieniły sytuację dane z USA, dotyczące produkcji przemysłowej. Wprawdzie rosła ona w sierpniu wolniej niż w lipcu - co jest kolejnym objawem czekającego Stany spowolnienia - jednak odczyt okazał się zgodny z oczekiwaniami ekonomistów.