Indeks S&P500 wzrósł we wrześniu o 8,7%, co jest najwyższą miesięczną stopą zwrotu od kwietnia 2009 roku, gdy indeks ten wzrósł o 9,4% i drugą najwyższą stopą zwrotu w ramach ostatniej hossy. To także najwyższa miesięczna stopa zwrotu we wrześniu odnotowania przez S&P500 od rozpoczęcia II wojny światowej.
[srodtytul]Wrzesień nie taki straszny jak go malują[/srodtytul]
W ślad za Wall Street ruszyły inne światowe giełdy. WIG20 wzrósł we wrześniu o 7,6%, WIG zyskał 7,2%, niemiecki DAX 5,1%, francuski CAC 6,4%, koreański KOSPI 7,5%, brazylijska BOVESPA 6,6%, a japoński Nikkei 6,2%. Nie jest wykluczone, że październik, który także okrywa się złą sławą, przyniesie kontynuację tych wzrostów. W dalszym ciągu aktualne pozostają czynnik stojące za tym wzrostem, czyli przede wszystkim oczekiwane luzowanie polityki pieniężnej przez Rezerwę Federalną i inne czołowe banki centralne, jako odpowiedzi na coraz częstsze sygnały spowolnienia dynamiki wzrostu gospodarczego w poszczególnych krajach.
[srodtytul]Pierwsze sygnały do wzrostów pojawiły się już w sierpniu[/srodtytul]
Pierwszy, bardzo wstępny sygnał do wrześniowych wzrostów na rynkach akcji, Rezerwa Federalna dała już 10 sierpnia br., gdy na posiedzeniu FOMC podjęto decyzję o reinwestowaniu dochodów z wygasających obligacji opartych na kredytach hipotecznych w papiery skarbowe o dłuższym terminie zapadalności. W ten sposób podjęto kolejną próbę wsparcia słabnącego wzrostu gospodarczego w USA. Taki krok otworzył dyskusję nt. drugiej rundy ilościowego luzowania polityki pieniężnej. W kolejnych tygodniach oczekiwanie na taki krok postawiło inwestorów w komfortowej sytuacji. Ewentualne słabe dane makroekonomiczne, które mogłyby w normalnych warunkach stanowić pretekst do sprzedaży akcji, teraz zachęcały do zakupów, gdyż zwiększały prawdopodobieństwo reakcji ze strony Rezerwy Federalnej.