Zasugerował on bowiem, że Europejski Bank Centralny może zwiększyć zakupy obligacji krajów ze strefy euro, co z miejsca przełożyło się na oczekiwania, że choć częściowo rozwiąże to problemy państw PIIGS.
Pozytywny wpływ na rynki miały ponadto dobre odczyty indeksów PMI dla przemysłu w najważniejszych gospodarkach. Wzrósł on też w strefie euro, co pokazuje, że lokalny przemysł jest jak dotąd odporny na rozlewający się zadłużeniowy kryzys.
Po południu na rynki dotarła wprawdzie wieść z USA o spadku przemysłowego indeksu ISM (amerykańskiego odpowiednika PMI), jednak z nawiązką zrównoważył ją doskonały raport firmy ADP dotyczący rynku pracy. Według niego w listopadzie w amerykańskich firmach powstało aż 93 tys. nowych etatów, najwięcej od trzech lat.
Wśród dużych giełd europejskich najlepiej radził sobie wczoraj parkiet w Madrycie – indeks IBEX 35 urósł tam o 4,4 proc. Warto jednak dodać, że z powodu obaw o hiszpańskie zadłużenie od ostatniego szczytu z 22 października indeks ten spadł wcześniej aż o 15 proc. Zwyżki na innych rynkach też były jednak dość spektakularne – powyżej 2 proc. zyskały m.in. Londyn, Frankfurt, Mediolan i Sztokholm.
Na giełdach w USA sesje zakończyły się ponad 2-proc. wzrostami. Dow Jones zyskał 2,3 proc. Tak mocny początek grudnia stwarza nadzieje na tradycyjny rajd św. Mikołaja. Jakie są na to szanse? Historia na pewno przemawia na korzyść inwestorów. Jak wynika z wyliczeń Bespoke Investments Group, na rynku akcji w USA grudzień jest historycznie najlepszym miesiącem w całym roku – w ostatnich 20 i 50 latach średnia Dow Jones zwiększała w grudniu swoją wartość średnio o 1,5 i 1,7 proc.