Szukając okresu w historii o podobnej charakterystyce, trafiamy dziewięć miesięcy temu na przełom kwietnia i maja 2010 roku. To podobieństwo można by traktować jako przypadek, gdyby nie to, że również dane makro napływające z USA w ostatnich dniach wywoływały skojarzenia z okresem sprzed dziewięciu miesięcy. Mam na myśli odczyt ISM Manufacturing. Na wartość wskaźników takich jak ISM wpływają z jednej strony rzeczywiste zmiany np. poziomu zamówień czy produkcji, ale również indywidualna ocena tej rzeczywistości przez przedsiębiorców, która często podlega wpływom np. emocji. To powoduje, że nie do końca jest jasne, o czym tak naprawdę świadczy skok styczniowej wartości ISM Manufacturing do najwyższego poziomu od pierwszej połowy 2004 roku – czy o rzeczywistym rozgrzaniu do czerwoności koniunktury w amerykańskim przemyśle, czy też jedynie o skoku optymizmu przedsiębiorców (tego samego skoku, który spowodował 8-tygodniową serię zwyżek wartości DJIA).

W każdym razie z poprzednim tego typu odczytem ISM na poziomie przynajmniej 60 pkt mieliśmy do czynienia 1 maja ub.r. Pięć dni później na Wall Street rozegrał się pamiętny – choć krótkotrwały – „Flash Crash”. Można by to uznać za przypadek, gdyby nie to, że w 1987 r. mieliśmy do czynienia z identycznym przypadkiem. ISM osiągnął pułap 50 pkt we wrześniu, o czym inwestorzy dowiedzieli się 1 października. Ceny akcji utrzymały się na wysokim poziomie do 5 października, a od 6 rozpoczęło się załamanie, które dwa tygodnie później kulminowało jednodniowym spadkiem cen akcji w USA o 20 proc. W okresie minionego pokolenia ISM docierał do poziomu przynajmniej 60 pkt jedynie 6-krotnie (kwiecień 2010, grudzień 2004, wrzesień 1987, lipiec 1983, maj 1978 i luty 1976). Jedynie w  jednej trzeciej tych przypadków kończyło się to czymś, co później otrzymywało miano krachu (październik 1987, kwiecień 2010), ale również w pozostałych czterech przypadkach sygnał takiego przegrzania koniunktury pojawiał się w szczycie cen akcji poprzedzającym wielomiesięczną korektę (1983, 2004) albo w sytuacji, w której potencjał wzrostowy cen akcji był już mocno ograniczony (1976, 1978).

Te dane ewidentnie świadczą o tym, że w pewnym sensie realna gospodarka rywalizuje z rynkiem finansowym o dostępne zasoby pieniądza i jej nadmierne przegrzanie stwarzające silny popyt na pieniądz potrzebny do obsługi realnej produkcji i handlu zagrażać może rynkowi akcji. Czwartkowe dane na temat ISM Non-Manufacturing (sektor usług) – najwyższy odczyt od 2005 roku – świadczą o tym, że w I kw. dynamika roczna PKB w USA wzrosła zapewne do najwyższego poziomu od drugiej połowy 2005 roku.