Ciekawe w tym kontekście będą piątkowe dane na temat zmiany poziomu zatrudnienia w sierpniu. W okresie od 1990 roku miesięczna zmiana liczby zatrudnionych w pozarolniczym sektorze USA wyprzedzała dynamikę PKB o średnio trzy miesiące. Podczas trzech ostatnich recesji pojawiały się miesiące, kiedy zatrudnienie w USA spadało o przynajmniej ćwierć miliona ludzi. W 1991 roku maksymalna miesięczna redukcja zatrudnienia wyniosła -314 tys., w 2002 roku -358 tys., a w 2009 roku aż -841 tys. W tym roku miesięczne zmiany zatrudnienia w USA rosły do poziomu +235 tys. w lutym, a potem spadały do +46 tys. w czerwcu. Lipiec przyniósł wzrost do +117 tys. Historycznie ten ostatni poziom byłby spójny raczej z roczną dynamiką PKB rzędu +2,5 proc. Na razie ani ADP (sugestia wzrostu zatrudnienia w sierpniu o 91 tys.), ani Challenger (zapowiedziane zwolnienia na poziomie 51,1 tys.) nie mają odniesienia do notowanych podczas dwóch ostatnich recesji redukcji na poziomie ponad 240 tys.; 11-letnie minimum tego wskaźnika ustanowione zostało w grudniu ub.r. na poziomie 32?tys.), ani składnik „Employment" z czwartkowego raportu ISM Manufacturing (51,8

sugeruje przyrost zatrudnienia) ani zachowanie liczby nowych wniosków o zasiłki dla bezrobotnych nie sugerują początku spadku zatrudnienia w USA. A bez tego?trudno mówić o recesji gospodarczej.

Odbijając się w górę do czwartku o 11,7 proc. w ciągu 14 sesji WIG20 zanotował największy wzrost od marca 2010 r., dyskontując obserwowaną obecnie poprawę oczekiwań gospodarczych (czy raczej zmniejszenie się skali obaw). Ewentualne dobre dane z USA na temat zatrudnienia w piątek oddalające groźbę recesji mogłyby być zwieńczeniem tego trendu. Równocześnie jednak skala tego odbicia wyrównała wcześniejsze oczekiwania oparte na historycznych analogiach przebiegów wyprzedaży na rynkach akcji po analogicznych do lipcowego bankructwa Grecji bankructw Lehman Brothers z września 2008 roku i Rosji z sierpnia 1998 (ciekawe, że bankructwa zwykle rozgrywają się latem).

Na tej podstawie oczekiwałbym w najbliższych dniach pewnego wyhamowania zwyżki, a później – gdzieś we wrześniu – nawrotu słabości związanego z niepewnością co do zachowania niemieckiego parlamentu, który pod koniec miesiąca ma głosować na temat ostatniego pakietu pomocy dla Grecji. Można sobie wyobrażać, że niezależnie od wyniku tego głosowania, wcześniejsza niepewność może negatywnie wpłynąć na ceny akcji (i kurs złotego).